wtorek, 10 grudnia 2013

6. Kenji Hoshino, absztyfikant i wartość rzeczy.

- Pomóc szukać? – zaproponowała niebiesko-włosa i złapała blondynkę za rękę ciągnąc ją w stronę męskich toalet.
- L-Levy-Chan! – brązowooka spojrzała się na nią i posłusznie szła z nią za rękę. – Ale po co do męskiego włazić?.. – spytała zdziwiona.
- Kolejna dziwna sytuacja, oprócz babskiego sądu istnieje stowarzyszenie cichych kleptomanów. Nietrudno się domyśleć kto go ukradł. – oznajmiła Levy i stanęła naprzeciwko drzwi od męskiej ubikacji.
- Kleptomania to zaburzenie psychiczne… - zaznaczyła Heartfillia i westchnęła kierując swoje spojrzenie na Levy która się czerwieniła. – Levy, czy ty.. się wstydzisz?! – krzyknęła zdziwiona.
- Tak.. – odpowiedziała cichutko nastolatka.
- Eh nic nie poradzę. – Lucy pokiwała głową z zażenowania i uchyliła drzwi toalety jednak natychmiast wycofała się gdy poczuła „męski odór”.
- Kto tam? – zapytał tajemniczy chłopak.
- yy, to ja. – powiedziała niby męskim głosem.
- Właź. – zakapturzony nastolatek zaprosił Heartfillię gestem do środka.
- Idę Leviś. – dziewczyna szepnęła na ucho zielonookiej i weszła.
Toalety były duże. Żółto-pistacjowe kafelki ułożone w szachownicę, dosyć duże umywalki, pisuary i prysznice. I typowy męski zapach przeplatający się wonią dezodorantu Nivea a to smrodem potrzeb fizjologicznych.
- Kim ty jesteś? – spytał zdenerwowany chłopak.
- Załatwmy to na relacjach czysto dilerskich, dasz mi telefon wtedy ja cię nie wydam. – zadeklarowała Lucy.
- Jaki telefon? – licealista mierzył wzrokiem brązowooką od stóp do głów. Spojrzał na jej kształtne piersi.
- LG G2..mógłbyś się nie patrzeć zboczeńcu? – Odpowiedziała i odwróciła się w stronę wyjścia.
- Ok, nie będę. Nazywam się Kenji Hoshino. – odparł Hoshino i podał jej rękę.
- Mało mnie to interesuję, na razie ci wierzę ,że go nie masz pinglowaty kleptomanku. – blondynka posłała mu groźne i jednoznaczne spojrzenie ,a następnie wyszła z ubikacji.
- I jak poszło?! – ożywiła się McGarden i spytała.
- Ano denerwujący człowiek, nie wnikam. Mówi ,że go nie ma. Nie wiem co to za stowarzyszenie i nie wiem kto tam należy ale jeszcze się policzę z tym zboczeńcem. – oświadczyła nastolatka i poszła w stronę okienka woźnego.
- Ale nic ci nie zrobił? – Levy poszła za nią lekko zmartwiona.
- Przepraszam czy nie ma u pana może takiego czarnego telefonu firmy LG i zawieszką w kształcie ciasteczka? – Lucy podeszła do okienka i spojrzała na „pół-przytomnego” woźnego.
- Yyyy tak..tylko ,że ekran jakiś taki cały potłuczony. – mruknął staruszek i anemicznie podał telefon dziewczynie.
- O kur… co mu się stało?! – krzyknęła rozwścieczona brązowooka i wzięła telefon od pracownika.
- Lucuś, w porządku? – zapytała zdziwiona niebiesko-włosa.
- Ani trochę, mój telefon teraz to rzęch. Mam nadzieję ,że działa bynajmniej.. uh. – odparła poirytowana. – Gdzie teraz lekcje? – uspokoiła się nieco.
- Teraz mamy historię, za 5 minut. – odrzekła nastolatka.
- Z kim? – spytała Lucy.
- Z panem Seneką, wicedyrektorem.. on za to uwielbia Natsu. Dosyć to dziwnie brzmi ale Natsu jest kujonem z humana, ale to taki sekret. Oki? – strząchnęła koleżanka.
- No to brzmi dziwnie i nie idzie w parze z jego zdemoralizowanym zachowaniem i charakterem. -  Heartfillia rozszerzyła oczy ze zdziwienia, a potem zaczęła się śmiać.
- Cuda Boże.. – jęknęła Levy.
- Chodźmy na tą historię, jestem ciekaw co się będzie działo. – zasugerowała nastolatka i żwawo wbiegła po schodach.
- Lucuś nie zostawiaj mnie tu! – drobna McGarden ledwo dotrzymywała kroku koleżance.
Na korytarzu rozległ się dźwięk znienawidzonego dzwonka. Drugie piętro, najmniej odwiedzane przez drugoklasistów. Sale były w większości puste ze względu na odbywająca się tu rekrutację. Uczniowie kończący gimnazjum pisali tu testy wstępne. Pozostawiono tu 3 sale dla nauczycieli; od historii, wok’u i dodatkowych zajęć językowych.
- Pusto tu.. – mruknęła Lucy która rozejrzała się dookoła.
- Jest to tak zwane piętro rekrutacyjne. Nasza szkoła ma 6 miejsce w miejsce pod względem wyników uczniów i ich średniej. Zresztą dużo osób próbuje się dostać do naszej szkoły. Widzisz pełno luzu, chodzisz gdzie chcesz. Każdy powie to co ja. – rozgadała się zielonooka.
- Levy.. już po dzwonku. – oznajmiła znudzona blondynka.
- JAK TO? – załamana nastolatka wbiegła do sali, a blondynka weszła jak gdyby nigdy nic i usiadła.
- Panna McGarden witam, witam. Proszę się nie bać. – wysoki starszy mężczyzna zaprosił Levy do ławki.
- T-tak.. – przytaknęła grzecznie i usiadła.
Sala od historii - pełna plakatów, map i mapek mentalnych. Bardzo kolorowa, nie można było zobaczyć nawet skrawka pustej ściany. Była to zasługa nauczyciela, który jest także architektem wnętrz. W sali znajdowały się także dwie tablice jedna interaktywna, druga zwykła i klasyczna zielona.
- Widzę nową uczennicę. Lucy Heartillia, Makarov mówił mi ,że miałaś najwyższy wynik w szkole na egzaminach, czyż tak? – Seneka zaśmiał się i zaczął gestykulować w zabawny sposób.
Cała klasa popatrzyła na Lucy która zrobiła się czerwona.
- A gdzie Natsu? – spytał staruszek i pogładził się po brodzie. – Oh i Lisanna. – dodał.
- W schowku, proszę psorka. – chrząknął Jellal.
- Toć nicpoń jeden. – rzucił nauczyciel.
Lucy kątem oka spojrzała na Erzę, przypomniał się jej widok kiedy  to Scarlett obejmowała się z Jellal’em.
- W związku ,że absztyfikant i tak owa metresa nie raczą uczęszczać na mój przedmiot, ja nie raczę się przejąć ich losem. Predestynacja. – wygłosił w żartach profesor.
- Co? – jęknął Fullbuster który nie zrozumiał kontekstu żartu wicedyrektora.
- Gray ja głuchy nie jestem. Wola boska synu. – dodał psor i odwrócił się w stronę tablicy i zapisał hasło „predestynacja”. – Dziś będziemy mówić o Kontrowersji pelagiańskiej. Ktoś ma pojęcie o co chodzi? – spytał mężczyzna.
Lucy zauważyła ,że nikt się nie zgłasza i niepewnie podniosła rękę.
-Tak panienko Lucy? – staruszek odwrócił się w jej stronę i spojrzał na nią.
- Chodzi o spór, który w pierwszych dziesięcioleciach V w. Augustyn z Hippony wiódł z Pelagiuszem. -  powiedziała cichym tonem Heartfillia.
- Dokładnie, stawiam 5! – krzyknął wesoły nauczyciel.
Lekcja jak zwykle bez Natsu minęła spokojnie. Następną lekcją była tak zwana „godzina literacka”. Lekcje odbywały się 3 razy w tygodniu, uczniowie dokonywali analizy uczuć podmiotu, czy też omawiali czasy kiedy postawał dany utwór albo twórczość autora.
- Erza jak z Jellal’em? – Heartfillia podeszła do Scarlett.
- No nawet w porządku.. – Erza uśmiechnęła się do brązowookiej.
- W porządku? Oj mów co tam. – Lucy spojrzała przekonująco na koleżankę.
- Układa nam się, chodzimy od tygodnia, myślę ,że to ten jedyny. Tak jakoś po prostu.. czuję tak. Fajnie.. wiesz jest mieć oparcie w kimś tak bliskim. Lucy, a czy ty, czy ty kochasz kogoś? – odpowiedziała czerwono-włosa i spytała.
- Ja?!.. – blondynka zrobiła krok do tyłu i zaczerwieniła się. – Może.. – odrzekła cicho.
- Nie powiem nikomu serio. – Ciemnooka złapała ją za ręce.
- G-G..rrrr – Lucy próbowała wypowiedzieć jego imię ale nie dała rady.
- Gray? – zapytała zdziwiona Erza.
- Tak.. ja wiem to szybko strasznie! Ale nikogo takiego nigdy nie poznałam jak on. – zawstydziła się brązowooka.
- Lucy to słodkie. – Scarlett mocniej ścisnęła ręce zawstydzonej koleżanki i przytuliła ją po koleżeńsku.
- Dzięki. – Lucy odwzajemniła miły gest.
- Siema! – do rozmowy dołączył się kruczowłosy Gray.
- O hej. – odpowiedziała Heartfillia.
- Czemu jesteś nie w sosie? – spytał lekko zmartwiony Fullbuster i spojrzał jej w oczy.
- Nie wiem, telefon mi ukradli ,a potem jak go znalazłam był cały rozwalony. Natsu mi nie poprawia humoru i jeszcze pan wicedyrektor robi ze mnie klasową kujonkę. – załamała się Heartfillia.
- Ej no kujonem źle nie jest być, jesteś mądra i inteligentna. To chyba dobrze? A Natsu, ma posrane w bani. Z telefonem to naprawa przecież chyba droga nie jest? – ciemnooki próbował pocieszyć dziewczynę.
- On kosztuje 2000 zł… i to stosunkowo nowy model. – oznajmiła blondynka i pokiwała głową.
- 2000? Uuu to dużo. Eh.. – westchnął chłopak.
- Troszkę.. – odparła.
Lucy zauważyła Kenji’ego Hoshino. – Kenjin chodź no. – krzyknęła.
- Tak o nie czuła-sama ? – blondyn drwiąco się ukłoni.
- O co chodzi? – spytał zmieszany Gray.
- Kenjin, jak mi powiesz kto mi ukradł załatwię ci numerek. – brązowooka podstępnie puściła mu oczko.
- Odmawiam, cześć. – zrezygnowany Hoshino odszedł.
- Aham.. – mruknął zażenowany Fullbuster.
Zadzwonił dzwonek. Godzinę literacką prowadziła bibliotekarka pani Irena Skorka. Wysoka, szczupła i zgrabna. Przypominała „solarniankę”. Jednak bez szałowych szpil i lateksowego gorsetu. Klasa grzecznie stanęła rządkiem pod salą. Była ubrana w niebieską bluzkę z cekinami i ciemne dżinsy.
- A gdzie szpilki.. – zaśmiał się Dreyar.
- Morda.. – popchnął go Gajeel aby ten się nie odzywał.
- Moja? – spytała arogancko nauczycielka.
- Nie,nie Gajeel’a! – krzyknął zakłopotany blondyn.
- Oh.. – nauczyciela mruknęła i otworzyła drzwi od sali.
Wszyscy weszli do sali, sala była dosyć duża, byłam tam ławki na trzy osoby. Uczniowie siedzieli po trojga ,ponieważ na literaturze sami opracowywali wszystko a potem robili podsumowania. Ściany były fioletowe, ściany gdzieniegdzie obdrapane. Z tyłu stały szafki z książkami i folderami. W rogu stał mały telewizor. Nie było tam też tablicy.
- Nie siadajcie jeszcze. – oznajmiła bibliotekarka.
- Jezuuuu – powiedziała klasa chórem.
- Mam się bać? – skrzywiła się lekko blondynka.
- Sądząc po minie Stelli.. tak. – odrzekła Alberona.
- Stella? .. o co chodzi? – Lucy pokręciła głową z zadumania.
- To jest meksykana, słoneczna Stella. – zaśmiała się brunetka.
- Aaa, okej.. – burknęła Heartfillia.
Kobieta wyjęła dziennik z torby i otworzyła go.
- Będziecie pracować tak jak w zeszłym roku, teraz was usadzę. – Kruczowłosa spojrzała na załamaną klasę. – A więc tak.. rząd od okna ; Elfman, Gajeel i Erza, za nimi:  Mirajane, Bisca i Laxus. Środkowy rząd: Cana, Bickslow i Evergreen, za nimi: Lisanna, Freed i Levy. A od ściany.. Lucy, Natsu i Gray. Jellal ty pracujesz w grupie z Caną, wyjątkowo. Bo jesteście nieparzyści w tym roku.- wygłosiła pracownica.
- No Lucy zajebisty masz skład. – pogratulowała jej drwiąco Cana.
- Nawet nie żartuj.. – odpowiedziała zdołowana blondynka.
- Lucy życzę udanej współpracy. – Fullbuster podał rękę brązowookiej.
- M-m-mi? – uścisnęła jego dłoń.
- A kto inny ma na imię Lucy? – odrzekł radośnie chłopak.
Wszyscy usiedli na wyznaczonych miejscach. Do klasy wpadł Natsu.. jak grom z nieba.
- CO TO KURWA MA BYĆ?! – krzyknął Dragneel.
- Natsu Dragneel siadaj tam gdzie twoje miejsce. – skontrowała nauczycielka i posłała mu groźne spojrzenie.
- Gray zamień się z pasztetem miejscem, oki stary? – Natsu zaczął błagać Gray’a.
- Nie. –  Ciemnooki uśmiechnął się cwaniacko.
- Gray błagam uratuj mnie.. – Lucy szturchnęła go.
- Panno Heartfillio, proszę o ciszę ,to nie plac boju. – zdenerwowała się kobieta.
- Wypierdalaj Gray, Szmato ty też. Przestańcie komentować bo nie mogę już was słuchać – czarnooki kopnął krzesło z tupetem a potem usiadł i założył słuchawki na uszy zajmując się lekcją.
- Natsu przegiął. – westchnął Gray.
- Szmata? serio.. – Heartfillia zaczęła się trząść.
- Lucy w porządku? – zapytał kruczowłosy.
- Raczej tak, um.. – przytaknęła blondynka.
Lekcja się skończyła. Wszyscy zeszli do szatni i pożegnali się.
- Lucy wracasz ze mną i z Levy? – zaproponowała Cana.
- Jasne. – bez szybszego zastanowienia się nastolatka odpowiedziała.
- No Lu-Chan! Co tam powiesz, za parę dni impra! – Alberona wyprzedziła o parę kroków koleżanki i biegła od tyłu.
- Nie wiem, już mi się ode chciało żyć, nie wiem nic. – warknęła dziewczyna.
- Lucy nie przejmuj się niczym, bo to tylko jego nie uprzejmość. On tylko udaje, może jest i lowelasem i tym absztyfi-kupskiem.. no nie ważne. Jest wspaniałym przyjacielem. – Brunetka próbowała poprawić zdanie blondynki o Dragneel’u.
- Udaje? W jaki stopniu… w takim ,że mi niszczy telefon, w takim ,że wchodzi mi na aska, w takim ,że mnie poniża i wyśmiewa. Przepraszam ,ale jeżeli powiesz ,że jest miły i tak dalej to ja mam w dupie to wszystko. Ogarnijcie się, kochanków chcecie zrobić? Bo co? Bo fejm na asku mi i jemu urośnie? Haha. Żenua. – zdenerwowała się Heartfillia.
- Lucy my tak nie myślimy, może ma powody by tak cię traktować.. oczywiście nie mówiąc ,że mu coś zrobiłaś. Ja sądzę ,że to Lisanna. – dodała McGarden.
- Znam Lisanne od przedszkola , już znam jej zdanie na mój temat. Nie chcę gadać o tym.. – odrzekła blondynka.
- Okej,okej.. odsyć. Sorka. – przeprosiła fioletowo-oka.
- W porządku. – uśmiechnęła się  Lucy.
Lucy poczuła jak wibruje jej coś w kieszeni. Był to jej telefon. Odebrała.
- H-halo? – mówiła niepewnie.
- To ja nieznajomy, pamiętasz o misji? Eee. – powiedział nieznajomy.
- Eee Tak. Eee – zaśmiała się brązowooka.
- No ee jutro czwartek, masz dwa dni. Ee – dodał „ktoś”.
- Eee wiem eee – chrząknęła.
- eeee pogadamy chwilę? Ee – zasugerował tajemniczy głos.
- eee pewnie. – zaśmiała się dziewczyna.
- Co ee powiesz? – spytał „ktoś”
- Eee mam zły dzień, chłopak z mojej szkoły mnie nienawidzi i eee mój telefon teraz to śmieć. Ee – rzekła nastolatka.
- Eee ale wtedy byś z niego nie korzystała ee trzeba znać wartość rzeczy. A chłopak eee nie wiem. – odpowiedział obcy.
- Eee masz rację.. dzięki. Ee – skontrowała blondynka.

WRACAM!! Powrót, strasznie długo mi zajęło ogarnięcie dupki D: hah, co tam? Chyba za dużo nawaliłam opisów, serio nie wiem. Wiecie ja czekam na wasze rady i krytykę J Hmm Rozdział na 6 stron nie tak źle :D dobra, następny rozdział niedługo iiiiii imprezka *-* XD baj baj, kc