poniedziałek, 12 sierpnia 2013

5.Podglądacze i interwencja.



Wejście do damskiej przebieralni znajdowało się po lewo ,a do męskiej po prawo. Przy obydwóch przebieralniach dyżurował woźny/woźna po to by uczniowie się nie podglądali. Był to wymóg dyrektora.
Szatnie były duże i dopiero co wyremontowane. W środku pomieszczeń znajdowały się prysznice i dwie duże toalety i szafeczki na ubrania.
Cała klasa weszła do szatni. Każda dziewczyna zajęła jedną szafeczkę. Lucy zajęła szafeczkę obok Mirajane i Levy.
- Więc Lucy.. podoba ci się w szkole? – zapytała Strauss która w tym samym czasie się przebierała.
- Tak jedynie.. nie mogę znieść Natsu. – odpowiedziała poddenerwowana blondynka.
- Serio? Mi się wydawało ,że jest miły. – odparła białowłosa już przebrana.
- Mira-Chan serio nie zauważyłaś jaki jest w stosunku do naszej Lusi? – dodała McGarden czesząc w tym samym włosy.
- Zwisa mi to, nie chcę mi się o nim gadać. – westchnęła brązowooka zakładająca dresy.
Całej rozmowie przysłuchiwała się wściekła Lisanna która stała w kącie przebieralni.
- Lucy a podoba ci się ktoś? – spytała zaciekawiona Mirajane.
- chyba tak.. – Lucy spojrzała kątem oka Lisannę posyłając jej groźne spojrzenie.
- Kto? Mów. – do rozmowy wtargnęła Alberona naskakując na Heartfillię.
- Nikt taki. – odrzekła blondynka próbując unikać tematu.
Na korytarzu rozbrzmiewał dźwięk dzwonka. Klasa wyszła z przebieralni. Męska część oceniała wzrokiem damską część.  Najbardziej rzuciła im się w oczy Lucy o dużych walorach kobiecych. Wcześniej nie zauważyli tego jaka jest ładna. Jedyna osoba która nie była zainteresowana tym wszystkim był Dragneel który siedział pod ścianą z telefonem i słuchał muzyki.
Z pokoju w-f’istów wyszedł muskularny, wysoki, opalony mężczyzna o brązowych oczach. Ubrany był w czarny podkoszulek i trzy-czwarte spodenki. Miał niebieskie air-max’y. Nauczyciel podszedł do drzwi i otworzył salę gimnastyczną.
- Zaczyna się. – szepnął Gray do Gajeel’a.
- No a jak, wziąłeś lornetkę? – spytał zadowolony Redfox.
- Tak, jak lowelas przyniesie kosz na piłki od kosza schowamy się – oznajmił rozbawiony ciemnooki.
- Ok. – Czerwonooki spojrzał na dziewczyny które były zajęte rozmowami.
Gdy cała klasa weszła na salę ustawili się jedna osoba obok drugiej.
- Witam na lekcjach wychowania fizycznego. Widzę nową osobę w klasie. Jak się nazywasz? – mężczyzna stanął w rozkroku przed wszystkimi a w rękach za sobą trzymał dziennik i spojrzał na Heartfillię.
- Nazywam się Lucy Heartfillia – powiedziała blondynka.
- Rozumiem, ja nazywam się Alexander Polo i uczę te bachory. – nauczyciel uśmiechnął się i spojrzał na zdenerwowanych chłopaków.
- Proszę pana ,przyniesie pan piłki od kosza? – zasugerował niecierpliwy Gajeel.
- Tak. – WFista wyszedł na zaplecze po piłki do koszykówki.
Dwójka chłopaków stanęła przy ścianie czekając na nauczyciela.
- Dobierzcie się w pary i ćwiczcie podania bo za tydzień będę was oceniał z tego. – Polo ponownie wszedł do Sali i otworzył kosz z piłkami. Gdy wszyscy się dobrali w pary Gray wraz z Gajeel’em wskoczyli do kosza żeby podglądać dziewczyny. Lucy była w parze z Erzą.
- Lucy umiesz podania nie? – spytała Scarlet.
- Tak,tak. – mruknęła nieobecna Lucy .
- Co jest? -  dodała.
- Patrz co robi Gray.. – rzekła brązowooka.
- Aa..to normalne. – Erza spojrzała pobłażająco na dwójkę chłopaków.
- Lucy czy masz zamiar się obijać czy ćwiczyć? – odezwał się lekko poirytowany nauczyciel.
- Już. – westchnęła.
Dziewczyny zaczęły ćwiczyć podania. Cała klasa poprzestała swoich ćwiczeń kiedy zobaczyli jak Erze i Lucy podają sobie piłki. Wyglądały jak profesjonalne koszykarki.
- Owieczka i Erza wymiatają. – oświadczył uśmiechnął się Laxus.
- Prawdziwi mężczyźni. – wzruszył się Elfman.
- Umiem lepiej. – prychnął Jellal.
- Gajeel zobacz jej tyłek. – ciemnooki wycelował lornetkę na pupę jednej z dziewczyn.
- Czyja to? – zapytał zdziwiony.
- Juvii… - odpowiedział lekko speszony.
- STARY PODOBA CI SIĘ JUVIA?! – krzyknął na cały głos kruczowłosy chłopak.
- Ciszej.. – Fullbuster zatkał mu buzię ręką i wciągnął go z powrotem do kosza.
- Juvia nie wie co zrobić! – krzyknęła niebieskooka która wpuściła i piłkę z rąk.
- Aha.. – posmutniała Lucy.
- Juvia gratuluje! – powiedziała Mirajane, a wokół Lockser zebrały się wszystkie dziewczyny oprócz Lucy i Erzy.
- Co jest? – Czerwono-włosa spojrzała na smutną blondynkę.
- Serio ,nic! – nastolatka uśmiechnęła się do Erzy.
- No ja myślę. – odrzekła ciemnooka
Nagle zadzwonił dzwonek. Cała klasa weszła do przebieralni.
- Juvia się zakochała! – krzyknęła niebiesko-włosa.
- W kim? W kim?! – krzyknęła podekscytowana Alberona.
- Juvia się zakochała w paniczu Gray’u! – Ciemnooka zrobiła się cała czerwona.
- Coo? – syknęła zażenowana Lisanna.
- Lisanna gdzie twoje uczucia.. – westchnęła Evergreen zakładająca buty.
- W schowku woźnego zapewne. – odpowiedziała niebieskooka która zakładała spódniczkę.
- Bardzo prawdopodobne. – dodała znudzona Erza która była przebrana już w mundurek.
- Juvia.. a chcesz z nim chodzić? – spytała cwaniacko fioletowo-oka Cana.
- Juvia nie wie! – Lockser zaczęła wymachiwać rękoma w geście zakłopotania.
- Dajcie jej spokój.. – zasugerowała Levy która również była przebrana.
- Dokładnie. – odezwała się Heartfilia.
W męskiej części panował harmider.
- Gajeel zajebie cię. – powiedział wkurzony Fullbuster.
- Siubidubi…siu..COOOOOOO?! – krzyknął przerażony czerwonooki.
- Gówno brudasie. – burknął kruczowłosy – Chcesz żebym powiedział Levy jak to w tamtym roku przeglądałaś codziennie jej fejsa? I jak ją podglądałeś? – Uśmiechnął się szyderczo.
- NIE,NIE! – zawył głośno zrozpaczony Redfox.
- Podoba ci się Levy ,Gajeelciu? Taki z ciebie szachraj ..ah. – stwierdził Dreyar.
- TAK! JEZU.. – krzyknął zawstydzony ,a z jego głowy  „uszła para”.
- Natsu a gdzie komentarz? – zapytał zdziwiony Freed.
- Gajeel lubi gwałcić małe dziewczynki bez cycek a Gray to maminsynek który sra w gacie po kątach. – odpowiedział znudzony Dragneel po czym wyjął telefon.
- Ja ci dam maminsynek matole. – wkurzył się Gray.
- Zamknij paszczę. – odrzekł różowo-włosy.
Gdy wszyscy się już przebrali wyszli z przebieralni. Nikt nie miał zamiaru nic mówić. W szczególności Gajeel, Gray i Juvia.
Woźny otworzył kraty i wypuścił klasę. Wybiegli jak stado bydła, zresztą jak zawsze.
Następną lekcją była geografia. Sala od geografii znajdowała się na parterze. Wystarczyło skręcić w prawo, pierwsze drzwi.
Wszyscy się gdzieś krzątali zaś Lucy samotnie siedziała pod ścianą. Podeszła do niej Cana i dosiadła się do niej.
- Czemu tak tu sama siedzisz? – spytała zdziwiona.
- A jakoś tak.. lubię być sama, odpoczywam od tej tyranii. – skontrowała blondynka.
- No nie dziwie się ,ej a idziesz na imprezę? – Alberona zmieniła temat.
- Raczej tak. A czemu pytasz? – odparła Lucy.
- Tak sobie – bąknęła znudzona brunetka.
- Co ci? Brak energii? – zaśmiała się po cichutku.
- DOKŁADNIEEE! Ehh.. – fioletowo-oka wstała i poczochrała swoje włosy.
 - Wyglądasz jak wiedźma. – zaśmiał się Gray który dołączył się do dziewczyn.
- A tobie to nie wstyd? – spytała zdumiona Heartfilia.
- Eeeeeee – ciemnooki próbował wymigać się do tematu.
- Nieważne. – uśmiechnęła się Lucy.
Zadzwonił dzwonek. Całe grono klasowe stało już pod salą.
Do drzwi podeszła kobieta w wieku 40-50 lat, dość niska i przy kości. Ubrana w białe dzwony, beżowe sandałki i czerwoną bluzkę w groszki. Miała ciemne niebieskie oczy i krótkie brązowe włosy.
Otworzyła drzwi i gestem zaprosiła uczniów do pomieszczenia. Ściany Sali były zielone, pomieszczenie było małe. Z tyłu Sali stały stojaki z wszelkimi mapami. Na ścianach zaś znajdowały się różne plakaty.
- Dobry. – powiedziała kobieta.
- Dooooobry… - odrzekła znudzona klasa.
- Czy wszyscy siedzą na swoich miejscach? – spytała nauczycielka.
- Nie.. – westchnęła blondynka.
- Słucham? A kto z tobą siedzi? – chrząknęła.
- Umm Natsu. – odparła niepewnie brązowooka.
- Więc gdzie jest? – zapytała Kravchenko (nauczycielka nazywa się Donata Kravchenko) – Natsu czy łaskawie mógłbyś usiąść z koleżanka? – spojrzała na chłopaka który siedział na końcu sali i śmiał się patrząc w telefon.
- Nie będę siedział z tą małpią szkaradą. Albo sobie zrobi operację plastyczną albo ja się prędzej wyrzygam i dostanę padaczki. – oznajmił Dragneel.
- Wnerwiasz mnie synku. – wściekła kobieta podeszła do czarnookiego i zabrała mu telefon – Albo usiądziesz albo telefonu nie odzyskasz. Ewentualnie mogę sprowadzić tu dyrektora. Co wybierasz? – zadała pytanie geografka.
- Niech pani się lepiej zajmie jakimś fitnessem bo pani gruba jest. I trzeba futryny poszerzać. A szkoła bogata nie jest. – zadrwił różowo-włosy.  
- Teraz przegiąłeś. – nauczycielka podeszła do niego ponownie i pociągnęła go za ramię aby wstał – Nagrabiłeś sobie u mnie. Erza idź po wychowawcę i dyrektora. – dodała.
- Tak jest. – odpowiedziała jak na baczność Scarlet i po chwili wyszła z Sali.
Po 5 minut była z powrotem wraz z starym Dreyar’em i dyrektorem.
- Dzień dobry, chciałam powiedzieć ,że pański uczeń zachowuje się nieodpowiednie na mojej lekcji i bluźni. – powiadomiła Kravchenko.
- Czemu z tobą same problemy? – westchnął dziadzina.
- Słuchaj gnoju nie będę przychodził tu codziennie albo wezwę twojego opiekuna do mnie. – oświadczył dyrektor.
- To niech ta szkarada zdejmie tą maskę z ryja. Ups.. nie da się jej zdjąć.. – zaśmiał się Natsu.
- Jak chcesz. – dyrektor podszedł do niego złapał go za kołnierz od koszuli i zaprowadził na miejsce.
- Masz ostatnią szansę. –powiedział zawiedziony wychowawca.
Natsu łaskawie usiadł z blondynką jednak przedtem wyrwał nauczyciele telefon z rąk.
- Dziękuję. – rzekła spokojna kobieta.
- Jeszcze jeden popis w schowku, na korytarzu lub ucieczka a pogadamy u mnie na dywaniku. – dodał mężczyzna.
Makarov i dyrektor wyszli z Sali a cała klasa skierowała spojrzenia na Dragneel’a który miał minę jak „srający kot”.
- Nie wierze moim oczom. – szepnął Fernandes do Mirajane.
- Dokładnie, ja też. – odparła białowłosa.
- Da się przeżyć. – jęknęła blondynka.
- Dobrze ,a więc wyjmijcie zeszyty i podręczniki. – oznajmiła nauczycielka.
Blondynka wyjęła zeszyt, wyrwała skrawek kartki i napisała liścik do Natsu po czym podsunęła mu go pod nos. Czarnooki rozejrzał się po sali i schował telefon do kieszeni. Zaczął się głośno śmiać.
- Cisza. – krzyknęła zdenerwowana kobieta która pisała coś teraz na tablicy.
Chłopak odgiął karteczkę i parsknął śmiechem. Napisane na niej było „czemu masz utleniane włosy, a bo rude wredne”. Odpisał jej „nie umiesz pocisnąć ♥ A TERAZ łaskawie zasłoń swój paszczurzy ryj czymś”. Lucy tylko przekręciła oczami i wróciła do pisania notatki.
Lekcja się skończyła.
- Lucyy jak się siedziało z Natsu? – do blondynki podbiegła McGarden.
- Iście sarkastycznie. – zaśmiała się Heartfilia.
- Mówił coś niemiłego? –spytała zielonooka.
- Coś tam gadał. – skontrowała obojętna brązowooka i podrapała się po głowie. Nagle poczuła ,że w jej kieszenie nie ma telefonu. – O jezu.. – jęknęła nastolatka.
- Co jest? – zapytała zmartwiona.
- NIE MAM TELEFONU….- powiedziała Lucy.
Rozdział zapewne mało udany i jeszcze musieliście tyle czekać :c sesje fotograficzne i przerabianie zdjęć zajęło mi ¾ moich pięknych pięciu dni.. przepraszam :c akcja się powoli, powoli  rozkręca. Udobruchałam trochę Natsu ale coś.. nie wiem eh. W każdym razie, dziękuję za czytanie!

czwartek, 8 sierpnia 2013

4.Tajemniczy telefon.



- Obiad! – krzyknął mężczyzna.
Heartfilia nadal spała. Śniła jej się mama, za którą bardzo tęskniła. Nie widziała się z nią od czasu rozwodu. Teraz jej matka mieszkała za granicą ze względu na pracę. Czuła ulgę kiedy jej rodzice się rozstali. Wiedziała ,że ojciec nie skrzywdzi już mamy. Tyle jej wystarczyło. Już wolała by to on ją krzywdził ,ale nie mamę najważniejszą osobę w jej życiu.
- Mama.. – wymamrotała przez sen blondynka.
- GÓWNIARO NA DÓŁ! – krzyknął ponownie Jude.
- Co?! – wstała na jak na baczność i przetarła oczy – która to godzina?.. – jęknęła Lucy po czym spojrzała na zegar wiszący nad drzwiami pokoju i zeszła na dół.
- Nie dotkniesz komputera do końca tygodnia. – oświadczył Heartfilia.
- Za co? – zapytała rozkojarzona Lucy.
- Widocznie jeżeli sypiasz po szkole to świadczy to o tym ,że chodzisz późno spać i siedzisz przy komputerze. Zmień swoją postawę bo inaczej ci zabiorę telefon. – powiedział zdenerwowany.
- Dobrze.. Jezu. – burknęła.
- ODZYWAJ SIĘ. A teraz usiądź ,wpieprzaj to i proszę iść się wykąpać. – dodał ojciec.
- Jasne.. – nastolatka posłusznie usiadła i zaczęła jeść swoją porcję.
Ściany w jadalni były beżowe. Na jednej ze ścian wisiał obraz kwiatami o ciepłych barwach. Stół był ciemnych kolorów ,krzesła zaś były białe. Na stole stały dwie orchidee. Na lewo od jadalni znajdują się drzwi na taras.
Przy stole panowała cisza. Nikt nie miał ochoty się odzywać. Jednym słowem „grobowa cisza”.
- Dziękuję.. – rzuciła brązowooka.
- Czy dykcji też muszę cię nauczyć? – wstał rozzłoszczony mężczyzna przerywając jedzenie i podszedł do niej.
- Przestań Jude – skontrowała matka Jude’a.
- Mamo nie mieszaj się w NIE twoje sprawy – odpowiedział blondyn rzucając matce jednoznaczne spojrzenie.
- Nie. – odpowiedziała przerażona Lucy.
- DO POKOJU MARSZ. – starszy Heartfilia odsunął krzesło wraz z siedzącą na nim Lucy – Dziś nie będziesz już nic jadła. Jeżeli oceny będą złe zakazuję ci jakichkolwiek imprez czy chłopaka. A na komputer masz karę do końca tak jak wspomniałem. – dodał.
- ok. – powiedziała beznamiętnie po czym poszła do pokoju.
- Mógłbyś jej ulżyć tą karę. – warknęła staruszka.
- Czemu miałbym to zrobić? – zapytał rozjuszony.
- Nie mógłbyś się uspokoić. Daj jej odrobinę prywatności. A ty bawisz się w tyranię, wiesz jakie to jest upierdliwe? Bardziej mnie wkurzasz niż twój tata świętej pamięci który narzekał na korzonki. – zaznaczyła pani Heartfilia.
- Mamo bez takich proszę. – westchnął zażenowany Jude.
- Jasne ,ale wiedz ,że to nastolatka a nie małe dziecko. Prędzej czy później znajdzie kogoś i nie takie rzeczy jak ask będzie miała w głowie. – oznajmiła.
Lucy w tym czasie siedziała pod drzwiami pokoju i wsłuchiwała się w rozmowę dorosłych.
Pokój Lucy nie był duży. Na lewej ścianie wisiały półki, stała szafa oraz stało łóżko z szafką nocną. Po prawo znajdowało się wejście na mały balkon i biurko z komputerem. Ściany kolorowe beżowego, a wystrój pokoju utrzymany w barwach zieleni, szarości i bieli.
- prostak – szepnęła do siebie dziewczyna.
Nagle zadzwonił telefon blondynki, dzwonił nieznany numer.
- Halo? – zapytała niepewnie.
- Cześć. – powiedział nieznajomy po drugiej stronie.
-  etto..kto mówi? – dodała.
- Hahaha, serio nie wiesz? – zadrwił obcy.
- Cana-Chan..? – spytała brązowooka.
- BRAWO! Ups, nie. Jestem facetem, e noo – zaśmiał się tajemniczy obcy.
- Więc? – powiedziała znudzona.
- Powiem ci jeżeli zwabisz Canę na dach. – dodał ”niczyj” głos.
- Ok, jutro? – rzekła Lucy.
- Nie, dzień przed imprezą. Szczegóły w piątek. Nie mów nikomu ,że dzwoniłem inaczej zniszczę ci życie. Dobra nara bąku. – rozłączył się.
- Hai.. – powiedziała do siebie i odłożyła telefon na biurko.
Przez następną godzinę rozważała wszystkie możliwe scenariusze i możliwości sprowadzenia jej na dach. Nie miała pojęcia po co ale jeżeli to ważne chciała zaryzykować. Wszystko było dla niej dziwne, niezrozumiałe.
Był już wieczór kiedy się szykowała do szkoły, nie miała ochoty nawet iść do niej. Wiedziała ,że czeka ją jutro tyrania z Natsu i jego humorkami. Jedynym powodem dla którego mogła tam jeszcze iść była Erza, Cana, Levy i Gray. Najbardziej lubiła Gray’a, mogła się przyznać ,że nawet się jej podoba. Uważała ,że jest bystry, inteligentny i miły.
Niedługo potem położyła się spać.
Była 6 rano a promienie słońca wchodziły przez okno blondynki tym samym budząc ją. Usłyszała budzik, natychmiast go wyłączyła. Przeciągnęła się, wstała i poszła do toalety. Wykonała najważniejsze czynności i ubrała się w mundurek. Była dzisiaj uczesana w koka. Zeszła na dół.
- Dobry.. – powiedziała zaspana.
- Dzień dobry Lucyno. – odrzekł ojciec.
- Cześć wnusiu. – kobieta uśmiechnęła się.
- Ja idę już. – powiedziała na odchodne i po chwili poszła na przedpokój założyć buty.
- Wróć OD RAZU PO szkole. – zaznaczył blondyn.
- Ok. – mruknęła nastolatka i wyszła z domu zarzucając torbę na ramię.
Na tramwaj czekała piętnaście minut. Kiedy wysiadła na dworcu zobaczyła Jellal’a i Erzę którzy byli do siebie przytuleni. Kąciki jej ust wygięły się lekko w górę ukazując uśmiech. Nie chciała im przerywać. Do szkoły doszła na skróty. Przy bramie stała Erza z rękoma skrzyżowanymi na piersiach.
- Hej Lucy – uśmiechnęła się do niej.
- Cześć Erza. – odrzekła ziewająca Heartfilia.
- Jak tam? Wysypana? – zaśmiała się Scarlet.
- A wiesz co, miałam taki sobie dzień i tak jakoś nie mogłam zasnąć. – odpowiedziała.
- Rozumiem – westchnęła Erza.
- Widziałam dzisiaj cię z Jellal’em jak się przytulaliście. – szepnęła jej na ucho blondynka.
Erza zrobiła się cała czerwona.
- Niech to zostanie między nami! – zasugerowała ciemnooka dziewczyna.
- Oki. – uśmiechnęła się promiennie.
Dziewczyny weszły do szatni i zmieniły buty. Po drodze spotkali Gray’a.
- Cześć Lucy, Erza. – powiedział Fullbuster
- Hej. – powiedziały chórem.
- Bliźniaczki? Przypadek? Nie sądzę. – zaśmiał się Gray.
- Serio? Przypadek? Tak. – odparła blondynka.
- Co tam? – rzekła wesoła Erza.
- Nudyyyy, jutro się już chyba zrywam z matmy. – zaświadczył kruczowłosy chłopak.
- Gray tak się nie robi. – skarciła go Heartfilia.
- Nie bój żaby Lucy. – puścił jej oczko – Ej Natsu chodź no – zawołał chłopak.
- To może ja już pójdę – dodała Lucy.
- Nie. – zatrzymał ją ciemnooki.
- Co chcesz? – powiedział zapatrzony w telefon Dragneel.
- Chce ci się tak tracić energię i podchodzić do mnie? – zaśmiał się ironicznie.
- Spierdalaj. – burknął znudzony Natsu.
- Idziesz na imprezę u Erzusi? – spytał ciekawy Gray.
- Raczej, Erza rezerwuję łóżko. – oświadczył różowo-włosy.
- Pewny jesteś? – zapytała zdziwiona Scarlet.
- Zejdź mi z oczu ohydny ryjku. Dobra idę zabrać woźnemu klucze. – spojrzał kontem oka na Lucy i zadrwił z niej.
- Tylko się nie zesraj. – skontrowała blondynka.
- Masz tupet. – roześmiała się czerwono-włosa.
- Siewie, idziemy już? – spytała.
- Tak. – odpowiedział Fullbuster.
Pierwszą lekcją była matma. Na twarzach każdego pojawił się grymas.
Do sali dochodziła kobieta, ubrana elegancko w skórzaną spódnicę i niebieską mgiełkę (koszulę). Miała dziś pofalowane włosy, a na nogach miała czarne koturny odkrywające palce.
- Kusi… - powiedział rozmarzony Laxus ,któremu ciekła ślinka , nauczycielka go zdzieliła.
- Podrośnij to pogadamy. – uśmiechnęła się nauczycielka.
Profesor otworzyła drzwi a klasa o dziwo grzecznie weszła usiadła na swoich miejscach. Jedynym wyjątkiem był Natsu ,który stal pod drzwiami w geście protestu.
- Natsu usiądź z Lucy. – powiedziała spokojnie Wender.
- To niech założy papierową torbę na twarz, bo ja z tym bydłem nie będę siedział. Jak pani to przeszkadza mogę wyjść. – oświadczył czarnooki.
- To wyjdź. – odpowiedziała stanowczo.
- Łaski bez. – burknął i wyszedł z sali.
- Zatem możemy kontynuować lekcję, otwórzcie podręczniki na stronie piątej i zapiszcie temat podany w książce w zeszycie. – kobieta uspokoiła się.
Resztę lekcji Lucy mogła spędzić w spokoju. Zadzwonił dzwonek.
- Na jutro przygotujcie pojęcia związane z następnym rozdziałem i możliwa będzie kartkówka w piątek już. Dziękuję i do zobaczenia jutro. – wygłosiła psorka.
- Do widzenia – powiedziała klasa chórem i wyszła z sali.
Trwała 15 minutowa przerwa, a następną lekcją miał być w-f. Sala gimnastyczna znajdowała się na parterze. Wystarczyło tylko zejść na sam dół a drzwi na korytarz pomieszczenia był pod nosem.
- Współczuję ci Lucy! – do blondynki podeszła niziutka Levy i złapała ją za ręce.
- Nie ma co współczuć. Serio? Mało mnie obchodzi ten samochwał. – zaprzeczyła blondynka.
- Ale wiesz kto się tak zachowuje w liceum.. nie bluźni się do dziewczyn. – zaznaczyła niebiesko-włosa.
- Mnie to nie przeszkadza.. słyszę gorsze rzeczy..- posmutniała Lucy.
- Coś się dzieje? – zapytała z troską w głosie McGraden.
- Nie,nie! – skłamała zakłopotana brązowooka.
- Gdyby się coś działo mi możesz zawsze powiedzieć. – orzekła zielonooka.
- Dziękuję.. – uśmiechnęła się.
Lucy wraz z Levy usiadły pod ścianą.
- Luuuuucka – rzuciła się na nią Cana.
- Natsuuuu – mruknęła czerwona Lisanna.
- Odsłoń. – machnęła ręką w geście aby Alberona się odsunęła.
- już,już – brunetka odsunęła się i dosiadła się do dziewczyn.
- Natsssuu nie tu ..proszę – mówiła roznegliżowana Lisanna.
Natsu składał delikatne pocałunki na jej gładkiej szyi a ona ściskała jego umięśnione ramiona. Jej rozpięta koszula ukazywała skrawek koronkowego perłowego stanika. Miał rozczochrane włosy i pomięte rękawy koszuli. Lisanna patrzyła na niego jak na diabła który opętał ją.
- Mocne.. – powiedziała zafascynowana fioletowo-oka Cana.
Różowo-włosy spojrzał się w stronę siedzących dziewczyn gdy zobaczył ,że Lucy na to patrzy natychmiast przestał całować Strauss.
- Ale żeś zadziałała tymi oczami. – oznajmiła roześmiana Alberona.
- Coo? – zapytała zdekoncentrowana Hartfilia.
- MÓWIE ,ŻE NATSU JAK SIĘ NA CIEBIE SPOJRZAŁ TO GO CIARY PRZESZŁY NIEEE I PODDSKOCZYŁ. – krzyknęła jej do ucha Cana.
- Samochwał? Aaa nudne. – odpowiedziała bez większego zastanowienia Lucy.
Pod bramę podszedł jeden z nauczycieli wf-u i otworzył bramę do przebieralni.
- Natsu czemu przestałeś? – spytała zdenerwowana Lisanna.
- Ten paszczur tu był i się gapił. Jeszcze by poszła siksa do Makarov’a a ja bym ze szkoły wyleciał. – prychnął czarnooki.
- To weź ją udup ..niech wyleci ze szkoły. – zaproponowała biało-włosa.
- Tu się jebnij – Dragneel wskazał na czoło – już nam łózko zaklepałem. – szepnął jej na ucho i chuchnął jej w nie.
- Aiii – pisnęła niebieskooka.
Cała klasa weszła do przebieralni. Damska część do damskiej zaś męska do męskiej.
Hejka :D nie wierzę ,że napisałam czwarty rozdział..uf. Masakra na dworze. 40 stopni…prawie. Afryka. No więc dodałam teraz opcje do bycia obserwatorem bloga :3 jeżeli ktoś czyta moje wypociny to zapraszam do przyłączenia się XD Rozdział napisany szybko w jeden dzień. Pamiętajcie krytyka mile widziana! Dzięki.