Fairy Tail - teraz i tu.
Przyjaźń to strach przed samotnością, a miłość to jeszcze większy strach przed osamotnieniem.
piątek, 7 marca 2014
Nader ważne pytanie!
Myślę nad powrotem do tego bloga, opłaca się? Non stop zmieniam zdanie, ale widzę ,że ten blog cieszył się większym zainteresowaniem. Pozdrawiam, Tsuki
poniedziałek, 3 lutego 2014
Zawieszam!
Nie widzę sensu dalszego prowadzenia bloga, skoro nie widzę żadnej fabuły i przyszłości dla tego opowiadania, fanficu. Chcę nowego bloga też o FT tematyce, również NaLu ale z inną historią. Nie chcę w nim magii ,ponieważ wszędzie są fanfici NaLu z magią ( w sumie ze szkolną tematyką też). Dobra tam w każdym razie nie lubię czytać fanfików z elementami fantastyki, zaniedługo podam adres do nowego bloga. Dziękuję za komentowanie jak i czekanie na rozdziały.
Tsuki
Tsuki
wtorek, 10 grudnia 2013
6. Kenji Hoshino, absztyfikant i wartość rzeczy.
- Pomóc szukać? – zaproponowała niebiesko-włosa i złapała
blondynkę za rękę ciągnąc ją w stronę męskich toalet.
- L-Levy-Chan! – brązowooka spojrzała się na nią i
posłusznie szła z nią za rękę. – Ale po co do męskiego włazić?.. – spytała
zdziwiona.
- Kolejna dziwna sytuacja, oprócz babskiego sądu istnieje
stowarzyszenie cichych kleptomanów. Nietrudno się domyśleć kto go ukradł. –
oznajmiła Levy i stanęła naprzeciwko drzwi od męskiej ubikacji.
- Kleptomania to zaburzenie psychiczne… - zaznaczyła Heartfillia
i westchnęła kierując swoje spojrzenie na Levy która się czerwieniła. – Levy,
czy ty.. się wstydzisz?! – krzyknęła zdziwiona.
- Tak.. – odpowiedziała cichutko nastolatka.
- Eh nic nie poradzę. – Lucy pokiwała głową z zażenowania i
uchyliła drzwi toalety jednak natychmiast wycofała się gdy poczuła „męski
odór”.
- Kto tam? – zapytał tajemniczy chłopak.
- yy, to ja. – powiedziała niby męskim głosem.
- Właź. – zakapturzony nastolatek zaprosił Heartfillię
gestem do środka.
- Idę Leviś. – dziewczyna szepnęła na ucho zielonookiej i
weszła.
Toalety były duże. Żółto-pistacjowe kafelki ułożone w
szachownicę, dosyć duże umywalki, pisuary i prysznice. I typowy męski zapach
przeplatający się wonią dezodorantu Nivea a to smrodem potrzeb fizjologicznych.
- Kim ty jesteś? – spytał zdenerwowany chłopak.
- Załatwmy to na relacjach czysto dilerskich, dasz mi
telefon wtedy ja cię nie wydam. – zadeklarowała Lucy.
- Jaki telefon? – licealista mierzył wzrokiem brązowooką od
stóp do głów. Spojrzał na jej kształtne piersi.
- LG G2..mógłbyś się nie patrzeć zboczeńcu? – Odpowiedziała
i odwróciła się w stronę wyjścia.
- Ok, nie będę. Nazywam się Kenji Hoshino. – odparł Hoshino
i podał jej rękę.
- Mało mnie to interesuję, na razie ci wierzę ,że go nie
masz pinglowaty kleptomanku. – blondynka posłała mu groźne i jednoznaczne
spojrzenie ,a następnie wyszła z ubikacji.
- I jak poszło?! – ożywiła się McGarden i spytała.
- Ano denerwujący człowiek, nie wnikam. Mówi ,że go nie ma.
Nie wiem co to za stowarzyszenie i nie wiem kto tam należy ale jeszcze się
policzę z tym zboczeńcem. – oświadczyła nastolatka i poszła w stronę okienka
woźnego.
- Ale nic ci nie zrobił? – Levy poszła za nią lekko
zmartwiona.
- Przepraszam czy nie ma u pana może takiego czarnego
telefonu firmy LG i zawieszką w kształcie ciasteczka? – Lucy podeszła do
okienka i spojrzała na „pół-przytomnego” woźnego.
- Yyyy tak..tylko ,że ekran jakiś taki cały potłuczony. –
mruknął staruszek i anemicznie podał telefon dziewczynie.
- O kur… co mu się stało?! – krzyknęła rozwścieczona
brązowooka i wzięła telefon od pracownika.
- Lucuś, w porządku? – zapytała zdziwiona niebiesko-włosa.
- Ani trochę, mój telefon teraz to rzęch. Mam nadzieję ,że
działa bynajmniej.. uh. – odparła poirytowana. – Gdzie teraz lekcje? –
uspokoiła się nieco.
- Teraz mamy historię, za 5 minut. – odrzekła nastolatka.
- Z kim? – spytała Lucy.
- Z panem Seneką, wicedyrektorem.. on za to uwielbia Natsu.
Dosyć to dziwnie brzmi ale Natsu jest kujonem z humana, ale to taki sekret.
Oki? – strząchnęła koleżanka.
- No to brzmi dziwnie i nie idzie w parze z jego
zdemoralizowanym zachowaniem i charakterem. -
Heartfillia rozszerzyła oczy ze zdziwienia, a potem zaczęła się śmiać.
- Cuda Boże.. – jęknęła Levy.
- Chodźmy na tą historię, jestem ciekaw co się będzie
działo. – zasugerowała nastolatka i żwawo wbiegła po schodach.
- Lucuś nie zostawiaj mnie tu! – drobna McGarden ledwo
dotrzymywała kroku koleżance.
Na korytarzu rozległ się dźwięk znienawidzonego dzwonka.
Drugie piętro, najmniej odwiedzane przez drugoklasistów. Sale były w większości
puste ze względu na odbywająca się tu rekrutację. Uczniowie kończący gimnazjum
pisali tu testy wstępne. Pozostawiono tu 3 sale dla nauczycieli; od historii,
wok’u i dodatkowych zajęć językowych.
- Pusto tu.. – mruknęła Lucy która rozejrzała się dookoła.
- Jest to tak zwane piętro rekrutacyjne. Nasza szkoła ma 6
miejsce w miejsce pod względem wyników uczniów i ich średniej. Zresztą dużo
osób próbuje się dostać do naszej szkoły. Widzisz pełno luzu, chodzisz gdzie
chcesz. Każdy powie to co ja. – rozgadała się zielonooka.
- Levy.. już po dzwonku. – oznajmiła znudzona blondynka.
- JAK TO? – załamana nastolatka wbiegła do sali, a blondynka
weszła jak gdyby nigdy nic i usiadła.
- Panna McGarden witam, witam. Proszę się nie bać. – wysoki
starszy mężczyzna zaprosił Levy do ławki.
- T-tak.. – przytaknęła grzecznie i usiadła.
Sala od historii - pełna plakatów, map i mapek mentalnych.
Bardzo kolorowa, nie można było zobaczyć nawet skrawka pustej ściany. Była to
zasługa nauczyciela, który jest także architektem wnętrz. W sali znajdowały się
także dwie tablice jedna interaktywna, druga zwykła i klasyczna zielona.
- Widzę nową uczennicę. Lucy Heartillia, Makarov mówił mi
,że miałaś najwyższy wynik w szkole na egzaminach, czyż tak? – Seneka zaśmiał
się i zaczął gestykulować w zabawny sposób.
Cała klasa popatrzyła na Lucy która zrobiła się czerwona.
- A gdzie Natsu? – spytał staruszek i pogładził się po
brodzie. – Oh i Lisanna. – dodał.
- W schowku, proszę psorka. – chrząknął Jellal.
- Toć nicpoń jeden. – rzucił nauczyciel.
Lucy kątem oka spojrzała na Erzę, przypomniał się jej widok
kiedy to Scarlett obejmowała się z
Jellal’em.
- W związku ,że absztyfikant i tak owa metresa nie raczą
uczęszczać na mój przedmiot, ja nie raczę się przejąć ich losem. Predestynacja.
– wygłosił w żartach profesor.
- Co? – jęknął Fullbuster który nie zrozumiał kontekstu
żartu wicedyrektora.
- Gray ja głuchy nie jestem. Wola boska synu. – dodał psor i
odwrócił się w stronę tablicy i zapisał hasło „predestynacja”. – Dziś będziemy
mówić o Kontrowersji pelagiańskiej. Ktoś ma pojęcie o co chodzi? – spytał
mężczyzna.
Lucy zauważyła ,że nikt się nie zgłasza i niepewnie
podniosła rękę.
-Tak panienko Lucy? – staruszek odwrócił się w jej stronę i
spojrzał na nią.
- Chodzi o spór, który w pierwszych dziesięcioleciach V w.
Augustyn z Hippony wiódł z Pelagiuszem. -
powiedziała cichym tonem Heartfillia.
- Dokładnie, stawiam 5! – krzyknął wesoły nauczyciel.
Lekcja jak zwykle bez Natsu minęła spokojnie. Następną
lekcją była tak zwana „godzina literacka”. Lekcje odbywały się 3 razy w
tygodniu, uczniowie dokonywali analizy uczuć podmiotu, czy też omawiali czasy
kiedy postawał dany utwór albo twórczość autora.
- Erza jak z Jellal’em? – Heartfillia podeszła do Scarlett.
- No nawet w porządku.. – Erza uśmiechnęła się do
brązowookiej.
- W porządku? Oj mów co tam. – Lucy spojrzała przekonująco
na koleżankę.
- Układa nam się, chodzimy od tygodnia, myślę ,że to ten
jedyny. Tak jakoś po prostu.. czuję tak. Fajnie.. wiesz jest mieć oparcie w
kimś tak bliskim. Lucy, a czy ty, czy ty kochasz kogoś? – odpowiedziała
czerwono-włosa i spytała.
- Ja?!.. – blondynka zrobiła krok do tyłu i zaczerwieniła
się. – Może.. – odrzekła cicho.
- Nie powiem nikomu serio. – Ciemnooka złapała ją za ręce.
- G-G..rrrr – Lucy próbowała wypowiedzieć jego imię ale nie
dała rady.
- Gray? – zapytała zdziwiona Erza.
- Tak.. ja wiem to szybko strasznie! Ale nikogo takiego
nigdy nie poznałam jak on. – zawstydziła się brązowooka.
- Lucy to słodkie. – Scarlett mocniej ścisnęła ręce
zawstydzonej koleżanki i przytuliła ją po koleżeńsku.
- Dzięki. – Lucy odwzajemniła miły gest.
- Siema! – do rozmowy dołączył się kruczowłosy Gray.
- O hej. – odpowiedziała Heartfillia.
- Czemu jesteś nie w sosie? – spytał lekko zmartwiony
Fullbuster i spojrzał jej w oczy.
- Nie wiem, telefon mi ukradli ,a potem jak go znalazłam był
cały rozwalony. Natsu mi nie poprawia humoru i jeszcze pan wicedyrektor robi ze
mnie klasową kujonkę. – załamała się Heartfillia.
- Ej no kujonem źle nie jest być, jesteś mądra i
inteligentna. To chyba dobrze? A Natsu, ma posrane w bani. Z telefonem to
naprawa przecież chyba droga nie jest? – ciemnooki próbował pocieszyć
dziewczynę.
- On kosztuje 2000 zł… i to stosunkowo nowy model. –
oznajmiła blondynka i pokiwała głową.
- 2000? Uuu to dużo. Eh.. – westchnął chłopak.
- Troszkę.. – odparła.
Lucy zauważyła Kenji’ego Hoshino. – Kenjin chodź no. –
krzyknęła.
- Tak o nie czuła-sama ? – blondyn drwiąco się ukłoni.
- O co chodzi? – spytał zmieszany Gray.
- Kenjin, jak mi powiesz kto mi ukradł załatwię ci numerek.
– brązowooka podstępnie puściła mu oczko.
- Odmawiam, cześć. – zrezygnowany Hoshino odszedł.
- Aham.. – mruknął zażenowany Fullbuster.
Zadzwonił dzwonek. Godzinę literacką prowadziła
bibliotekarka pani Irena Skorka. Wysoka, szczupła i zgrabna. Przypominała
„solarniankę”. Jednak bez szałowych szpil i lateksowego gorsetu. Klasa
grzecznie stanęła rządkiem pod salą. Była ubrana w niebieską bluzkę z cekinami
i ciemne dżinsy.
- A gdzie szpilki.. – zaśmiał się Dreyar.
- Morda.. – popchnął go Gajeel aby ten się nie odzywał.
- Moja? – spytała arogancko nauczycielka.
- Nie,nie Gajeel’a! – krzyknął zakłopotany blondyn.
- Oh.. – nauczyciela mruknęła i otworzyła drzwi od sali.
Wszyscy weszli do sali, sala była dosyć duża, byłam tam
ławki na trzy osoby. Uczniowie siedzieli po trojga ,ponieważ na literaturze
sami opracowywali wszystko a potem robili podsumowania. Ściany były fioletowe,
ściany gdzieniegdzie obdrapane. Z tyłu stały szafki z książkami i folderami. W
rogu stał mały telewizor. Nie było tam też tablicy.
- Nie siadajcie jeszcze. – oznajmiła bibliotekarka.
- Jezuuuu – powiedziała klasa chórem.
- Mam się bać? – skrzywiła się lekko blondynka.
- Sądząc po minie Stelli.. tak. – odrzekła Alberona.
- Stella? .. o co chodzi? – Lucy pokręciła głową z
zadumania.
- To jest meksykana, słoneczna Stella. – zaśmiała się
brunetka.
- Aaa, okej.. – burknęła Heartfillia.
Kobieta wyjęła dziennik z torby i otworzyła go.
- Będziecie pracować tak jak w zeszłym roku, teraz was
usadzę. – Kruczowłosa spojrzała na załamaną klasę. – A więc tak.. rząd od okna
; Elfman, Gajeel i Erza, za nimi: Mirajane,
Bisca i Laxus. Środkowy rząd: Cana, Bickslow i Evergreen, za nimi: Lisanna,
Freed i Levy. A od ściany.. Lucy, Natsu i Gray. Jellal ty pracujesz w grupie z
Caną, wyjątkowo. Bo jesteście nieparzyści w tym roku.- wygłosiła pracownica.
- No Lucy zajebisty masz skład. – pogratulowała jej drwiąco
Cana.
- Nawet nie żartuj.. – odpowiedziała zdołowana blondynka.
- Lucy życzę udanej współpracy. – Fullbuster podał rękę
brązowookiej.
- M-m-mi? – uścisnęła jego dłoń.
- A kto inny ma na imię Lucy? – odrzekł radośnie chłopak.
Wszyscy usiedli na wyznaczonych miejscach. Do klasy wpadł
Natsu.. jak grom z nieba.
- CO TO KURWA MA BYĆ?! – krzyknął Dragneel.
- Natsu Dragneel siadaj tam gdzie twoje miejsce. –
skontrowała nauczycielka i posłała mu groźne spojrzenie.
- Gray zamień się z pasztetem miejscem, oki stary? – Natsu
zaczął błagać Gray’a.
- Nie. – Ciemnooki
uśmiechnął się cwaniacko.
- Gray błagam uratuj mnie.. – Lucy szturchnęła go.
- Panno Heartfillio, proszę o ciszę ,to nie plac boju. –
zdenerwowała się kobieta.
- Wypierdalaj Gray, Szmato ty też. Przestańcie komentować bo
nie mogę już was słuchać – czarnooki kopnął krzesło z tupetem a potem usiadł i
założył słuchawki na uszy zajmując się lekcją.
- Natsu przegiął. – westchnął Gray.
- Szmata? serio.. – Heartfillia zaczęła się trząść.
- Lucy w porządku? – zapytał kruczowłosy.
- Raczej tak, um.. – przytaknęła blondynka.
Lekcja się skończyła. Wszyscy zeszli do szatni i pożegnali
się.
- Lucy wracasz ze mną i z Levy? – zaproponowała Cana.
- Jasne. – bez szybszego zastanowienia się nastolatka
odpowiedziała.
- No Lu-Chan! Co tam powiesz, za parę dni impra! – Alberona
wyprzedziła o parę kroków koleżanki i biegła od tyłu.
- Nie wiem, już mi się ode chciało żyć, nie wiem nic. –
warknęła dziewczyna.
- Lucy nie przejmuj się niczym, bo to tylko jego nie
uprzejmość. On tylko udaje, może jest i lowelasem i tym absztyfi-kupskiem.. no
nie ważne. Jest wspaniałym przyjacielem. – Brunetka próbowała poprawić zdanie
blondynki o Dragneel’u.
- Udaje? W jaki stopniu… w takim ,że mi niszczy telefon, w
takim ,że wchodzi mi na aska, w takim ,że mnie poniża i wyśmiewa. Przepraszam
,ale jeżeli powiesz ,że jest miły i tak dalej to ja mam w dupie to wszystko.
Ogarnijcie się, kochanków chcecie zrobić? Bo co? Bo fejm na asku mi i jemu
urośnie? Haha. Żenua. – zdenerwowała się Heartfillia.
- Lucy my tak nie myślimy, może ma powody by tak cię
traktować.. oczywiście nie mówiąc ,że mu coś zrobiłaś. Ja sądzę ,że to Lisanna.
– dodała McGarden.
- Znam Lisanne od przedszkola , już znam jej zdanie na mój
temat. Nie chcę gadać o tym.. – odrzekła blondynka.
- Okej,okej.. odsyć. Sorka. – przeprosiła fioletowo-oka.
- W porządku. – uśmiechnęła się Lucy.
Lucy poczuła jak wibruje jej coś w kieszeni. Był to jej telefon.
Odebrała.
- H-halo? – mówiła niepewnie.
- To ja nieznajomy, pamiętasz o misji? Eee. – powiedział
nieznajomy.
- Eee Tak. Eee – zaśmiała się brązowooka.
- No ee jutro czwartek, masz dwa dni. Ee – dodał „ktoś”.
- Eee wiem eee – chrząknęła.
- eeee pogadamy chwilę? Ee – zasugerował tajemniczy głos.
- eee pewnie. – zaśmiała się dziewczyna.
- Co ee powiesz? – spytał „ktoś”
- Eee mam zły dzień, chłopak z mojej szkoły mnie nienawidzi
i eee mój telefon teraz to śmieć. Ee – rzekła nastolatka.
- Eee ale wtedy byś z niego nie korzystała ee trzeba znać
wartość rzeczy. A chłopak eee nie wiem. – odpowiedział obcy.
- Eee masz rację.. dzięki. Ee –
skontrowała blondynka.
WRACAM!! Powrót, strasznie długo mi zajęło ogarnięcie dupki
D: hah, co tam? Chyba za dużo nawaliłam opisów, serio nie wiem. Wiecie ja
czekam na wasze rady i krytykę J
Hmm Rozdział na 6 stron nie tak źle :D dobra, następny rozdział niedługo iiiiii
imprezka *-* XD baj baj, kc
poniedziałek, 12 sierpnia 2013
5.Podglądacze i interwencja.
Wejście do damskiej przebieralni znajdowało się po lewo ,a
do męskiej po prawo. Przy obydwóch przebieralniach dyżurował woźny/woźna po to
by uczniowie się nie podglądali. Był to wymóg dyrektora.
Szatnie były duże i dopiero co wyremontowane. W środku
pomieszczeń znajdowały się prysznice i dwie duże toalety i szafeczki na
ubrania.
Cała klasa weszła do szatni. Każda dziewczyna zajęła jedną
szafeczkę. Lucy zajęła szafeczkę obok Mirajane i Levy.
- Więc Lucy.. podoba ci się w szkole? – zapytała Strauss
która w tym samym czasie się przebierała.
- Tak jedynie.. nie mogę znieść Natsu. – odpowiedziała
poddenerwowana blondynka.
- Serio? Mi się wydawało ,że jest miły. – odparła białowłosa
już przebrana.
- Mira-Chan serio nie zauważyłaś jaki jest w stosunku do
naszej Lusi? – dodała McGarden czesząc w tym samym włosy.
- Zwisa mi to, nie chcę mi się o nim gadać. – westchnęła
brązowooka zakładająca dresy.
Całej rozmowie przysłuchiwała się wściekła Lisanna która
stała w kącie przebieralni.
- Lucy a podoba ci się ktoś? – spytała zaciekawiona
Mirajane.
- chyba tak.. – Lucy spojrzała kątem oka Lisannę posyłając
jej groźne spojrzenie.
- Kto? Mów. – do rozmowy wtargnęła Alberona naskakując na
Heartfillię.
- Nikt taki. – odrzekła blondynka próbując unikać tematu.
Na korytarzu rozbrzmiewał dźwięk dzwonka. Klasa wyszła z
przebieralni. Męska część oceniała wzrokiem damską część. Najbardziej rzuciła im się w oczy Lucy o
dużych walorach kobiecych. Wcześniej nie zauważyli tego jaka jest ładna. Jedyna
osoba która nie była zainteresowana tym wszystkim był Dragneel który siedział
pod ścianą z telefonem i słuchał muzyki.
Z pokoju w-f’istów wyszedł muskularny, wysoki, opalony
mężczyzna o brązowych oczach. Ubrany był w czarny podkoszulek i trzy-czwarte
spodenki. Miał niebieskie air-max’y. Nauczyciel podszedł do drzwi i otworzył
salę gimnastyczną.
- Zaczyna się. – szepnął Gray do Gajeel’a.
- No a jak, wziąłeś lornetkę? – spytał zadowolony Redfox.
- Tak, jak lowelas przyniesie kosz na piłki od kosza
schowamy się – oznajmił rozbawiony ciemnooki.
- Ok. – Czerwonooki spojrzał na dziewczyny które były zajęte
rozmowami.
Gdy cała klasa weszła na salę ustawili się jedna osoba obok
drugiej.
- Witam na lekcjach wychowania fizycznego. Widzę nową osobę
w klasie. Jak się nazywasz? – mężczyzna stanął w rozkroku przed wszystkimi a w rękach
za sobą trzymał dziennik i spojrzał na Heartfillię.
- Nazywam się Lucy Heartfillia – powiedziała blondynka.
- Rozumiem, ja nazywam się Alexander Polo i uczę te bachory.
– nauczyciel uśmiechnął się i spojrzał na zdenerwowanych chłopaków.
- Proszę pana ,przyniesie pan piłki od kosza? – zasugerował
niecierpliwy Gajeel.
- Tak. – WFista wyszedł na zaplecze po piłki do koszykówki.
Dwójka chłopaków stanęła przy ścianie czekając na
nauczyciela.
- Dobierzcie się w pary i ćwiczcie podania bo za tydzień
będę was oceniał z tego. – Polo ponownie wszedł do Sali i otworzył kosz z
piłkami. Gdy wszyscy się dobrali w pary Gray wraz z Gajeel’em wskoczyli do
kosza żeby podglądać dziewczyny. Lucy była w parze z Erzą.
- Lucy umiesz podania nie? – spytała Scarlet.
- Tak,tak. – mruknęła nieobecna Lucy .
- Co jest? - dodała.
- Patrz co robi Gray.. – rzekła brązowooka.
- Aa..to normalne. – Erza spojrzała pobłażająco na dwójkę
chłopaków.
- Lucy czy masz zamiar się obijać czy ćwiczyć? – odezwał się
lekko poirytowany nauczyciel.
- Już. – westchnęła.
Dziewczyny zaczęły ćwiczyć podania. Cała klasa poprzestała
swoich ćwiczeń kiedy zobaczyli jak Erze i Lucy podają sobie piłki. Wyglądały
jak profesjonalne koszykarki.
- Owieczka i Erza wymiatają. – oświadczył uśmiechnął się
Laxus.
- Prawdziwi mężczyźni. – wzruszył się Elfman.
- Umiem lepiej. – prychnął Jellal.
- Gajeel zobacz jej tyłek. – ciemnooki wycelował lornetkę na
pupę jednej z dziewczyn.
- Czyja to? – zapytał zdziwiony.
- Juvii… - odpowiedział lekko speszony.
- STARY PODOBA CI SIĘ JUVIA?! – krzyknął na cały głos
kruczowłosy chłopak.
- Ciszej.. – Fullbuster zatkał mu buzię ręką i wciągnął go z
powrotem do kosza.
- Juvia nie wie co zrobić! – krzyknęła niebieskooka która
wpuściła i piłkę z rąk.
- Aha.. – posmutniała Lucy.
- Juvia gratuluje! – powiedziała Mirajane, a wokół Lockser
zebrały się wszystkie dziewczyny oprócz Lucy i Erzy.
- Co jest? – Czerwono-włosa spojrzała na smutną blondynkę.
- Serio ,nic! – nastolatka uśmiechnęła się do Erzy.
- No ja myślę. – odrzekła ciemnooka
Nagle zadzwonił dzwonek. Cała klasa weszła do przebieralni.
- Juvia się zakochała! – krzyknęła niebiesko-włosa.
- W kim? W kim?! – krzyknęła podekscytowana Alberona.
- Juvia się zakochała w paniczu Gray’u! – Ciemnooka zrobiła
się cała czerwona.
- Coo? – syknęła zażenowana Lisanna.
- Lisanna gdzie twoje uczucia.. – westchnęła Evergreen
zakładająca buty.
- W schowku woźnego zapewne. – odpowiedziała niebieskooka
która zakładała spódniczkę.
- Bardzo prawdopodobne. – dodała znudzona Erza która była
przebrana już w mundurek.
- Juvia.. a chcesz z nim chodzić? – spytała cwaniacko
fioletowo-oka Cana.
- Juvia nie wie! – Lockser zaczęła wymachiwać rękoma w
geście zakłopotania.
- Dajcie jej spokój.. – zasugerowała Levy która również była
przebrana.
- Dokładnie. – odezwała się Heartfilia.
W męskiej części panował harmider.
- Gajeel zajebie cię. – powiedział wkurzony Fullbuster.
- Siubidubi…siu..COOOOOOO?! – krzyknął przerażony
czerwonooki.
- Gówno brudasie. – burknął kruczowłosy – Chcesz żebym
powiedział Levy jak to w tamtym roku przeglądałaś codziennie jej fejsa? I jak
ją podglądałeś? – Uśmiechnął się szyderczo.
- NIE,NIE! – zawył głośno zrozpaczony Redfox.
- Podoba ci się Levy ,Gajeelciu? Taki z ciebie szachraj
..ah. – stwierdził Dreyar.
- TAK! JEZU.. – krzyknął zawstydzony ,a z jego głowy „uszła para”.
- Natsu a gdzie komentarz? – zapytał zdziwiony Freed.
- Gajeel lubi gwałcić małe dziewczynki bez cycek a Gray to
maminsynek który sra w gacie po kątach. – odpowiedział znudzony Dragneel po
czym wyjął telefon.
- Ja ci dam maminsynek matole. – wkurzył się Gray.
- Zamknij paszczę. – odrzekł różowo-włosy.
Gdy wszyscy się już przebrali wyszli z przebieralni. Nikt
nie miał zamiaru nic mówić. W szczególności Gajeel, Gray i Juvia.
Woźny otworzył kraty i wypuścił klasę. Wybiegli jak stado
bydła, zresztą jak zawsze.
Następną lekcją była geografia. Sala od geografii znajdowała
się na parterze. Wystarczyło skręcić w prawo, pierwsze drzwi.
Wszyscy się gdzieś krzątali zaś Lucy samotnie siedziała pod
ścianą. Podeszła do niej Cana i dosiadła się do niej.
- Czemu tak tu sama siedzisz? – spytała zdziwiona.
- A jakoś tak.. lubię być sama, odpoczywam od tej tyranii. –
skontrowała blondynka.
- No nie dziwie się ,ej a idziesz na imprezę? – Alberona
zmieniła temat.
- Raczej tak. A czemu pytasz? – odparła Lucy.
- Tak sobie – bąknęła znudzona brunetka.
- Co ci? Brak energii? – zaśmiała się po cichutku.
- DOKŁADNIEEE! Ehh.. – fioletowo-oka wstała i poczochrała
swoje włosy.
- Wyglądasz jak
wiedźma. – zaśmiał się Gray który dołączył się do dziewczyn.
- A tobie to nie wstyd? – spytała zdumiona Heartfilia.
- Eeeeeee – ciemnooki próbował wymigać się do tematu.
- Nieważne. – uśmiechnęła się Lucy.
Zadzwonił dzwonek. Całe grono klasowe stało już pod salą.
Do drzwi podeszła kobieta w wieku 40-50 lat, dość niska i
przy kości. Ubrana w białe dzwony, beżowe sandałki i czerwoną bluzkę w groszki.
Miała ciemne niebieskie oczy i krótkie brązowe włosy.
Otworzyła drzwi i gestem zaprosiła uczniów do pomieszczenia.
Ściany Sali były zielone, pomieszczenie było małe. Z tyłu Sali stały stojaki z
wszelkimi mapami. Na ścianach zaś znajdowały się różne plakaty.
- Dobry. – powiedziała kobieta.
- Dooooobry… - odrzekła znudzona klasa.
- Czy wszyscy siedzą na swoich miejscach? – spytała nauczycielka.
- Nie.. – westchnęła blondynka.
- Słucham? A kto z tobą siedzi? – chrząknęła.
- Umm Natsu. – odparła niepewnie brązowooka.
- Więc gdzie jest? – zapytała Kravchenko (nauczycielka
nazywa się Donata Kravchenko) – Natsu czy łaskawie mógłbyś usiąść z koleżanka? –
spojrzała na chłopaka który siedział na końcu sali i śmiał się patrząc w
telefon.
- Nie będę siedział z tą małpią szkaradą. Albo sobie zrobi
operację plastyczną albo ja się prędzej wyrzygam i dostanę padaczki. – oznajmił
Dragneel.
- Wnerwiasz mnie synku. – wściekła kobieta podeszła do
czarnookiego i zabrała mu telefon – Albo usiądziesz albo telefonu nie
odzyskasz. Ewentualnie mogę sprowadzić tu dyrektora. Co wybierasz? – zadała pytanie
geografka.
- Niech pani się lepiej zajmie jakimś fitnessem bo pani
gruba jest. I trzeba futryny poszerzać. A szkoła bogata nie jest. – zadrwił różowo-włosy.
- Teraz przegiąłeś. – nauczycielka podeszła do niego
ponownie i pociągnęła go za ramię aby wstał – Nagrabiłeś sobie u mnie. Erza idź
po wychowawcę i dyrektora. – dodała.
- Tak jest. – odpowiedziała jak na baczność Scarlet i po
chwili wyszła z Sali.
Po 5 minut była z powrotem wraz z starym Dreyar’em i
dyrektorem.
- Dzień dobry, chciałam powiedzieć ,że pański uczeń
zachowuje się nieodpowiednie na mojej lekcji i bluźni. – powiadomiła Kravchenko.
- Czemu z tobą same problemy? – westchnął dziadzina.
- Słuchaj gnoju nie będę przychodził tu codziennie albo
wezwę twojego opiekuna do mnie. – oświadczył dyrektor.
- To niech ta szkarada zdejmie tą maskę z ryja. Ups.. nie da
się jej zdjąć.. – zaśmiał się Natsu.
- Jak chcesz. – dyrektor podszedł do niego złapał go za
kołnierz od koszuli i zaprowadził na miejsce.
- Masz ostatnią szansę. –powiedział zawiedziony wychowawca.
Natsu łaskawie usiadł z blondynką jednak przedtem wyrwał
nauczyciele telefon z rąk.
- Dziękuję. – rzekła spokojna kobieta.
- Jeszcze jeden popis w schowku, na korytarzu lub ucieczka a
pogadamy u mnie na dywaniku. – dodał mężczyzna.
Makarov i dyrektor wyszli z Sali a cała klasa skierowała
spojrzenia na Dragneel’a który miał minę jak „srający kot”.
- Nie wierze moim oczom. – szepnął Fernandes do Mirajane.
- Dokładnie, ja też. – odparła białowłosa.
- Da się przeżyć. – jęknęła blondynka.
- Dobrze ,a więc wyjmijcie zeszyty i podręczniki. –
oznajmiła nauczycielka.
Blondynka wyjęła zeszyt, wyrwała skrawek kartki i napisała
liścik do Natsu po czym podsunęła mu go pod nos. Czarnooki rozejrzał się po sali
i schował telefon do kieszeni. Zaczął się głośno śmiać.
- Cisza. – krzyknęła zdenerwowana kobieta która pisała coś
teraz na tablicy.
Chłopak odgiął karteczkę i parsknął śmiechem. Napisane na
niej było „czemu masz utleniane włosy, a bo rude wredne”. Odpisał jej „nie
umiesz pocisnąć ♥ A TERAZ łaskawie zasłoń swój paszczurzy ryj czymś”. Lucy tylko
przekręciła oczami i wróciła do pisania notatki.
Lekcja się skończyła.
- Lucyy jak się siedziało z
Natsu? – do blondynki podbiegła McGarden.
- Iście sarkastycznie. – zaśmiała
się Heartfilia.
- Mówił coś niemiłego? –spytała
zielonooka.
- Coś tam gadał. – skontrowała obojętna
brązowooka i podrapała się po głowie. Nagle poczuła ,że w jej kieszenie nie ma
telefonu. – O jezu.. – jęknęła nastolatka.
- Co jest? – zapytała zmartwiona.
-
NIE MAM TELEFONU….- powiedziała Lucy.
Rozdział zapewne mało udany i jeszcze
musieliście tyle czekać :c sesje fotograficzne i przerabianie zdjęć zajęło mi ¾
moich pięknych pięciu dni.. przepraszam :c akcja się powoli, powoli rozkręca. Udobruchałam trochę Natsu ale coś.. nie
wiem eh. W każdym razie, dziękuję za czytanie!
czwartek, 8 sierpnia 2013
4.Tajemniczy telefon.
- Obiad! – krzyknął mężczyzna.
Heartfilia nadal spała. Śniła jej się mama, za którą bardzo
tęskniła. Nie widziała się z nią od czasu rozwodu. Teraz jej matka mieszkała za
granicą ze względu na pracę. Czuła ulgę kiedy jej rodzice się rozstali.
Wiedziała ,że ojciec nie skrzywdzi już mamy. Tyle jej wystarczyło. Już wolała
by to on ją krzywdził ,ale nie mamę najważniejszą osobę w jej życiu.
- Mama.. – wymamrotała przez sen blondynka.
- GÓWNIARO NA DÓŁ! – krzyknął ponownie Jude.
- Co?! – wstała na jak na baczność i przetarła oczy – która
to godzina?.. – jęknęła Lucy po czym spojrzała na zegar wiszący nad drzwiami
pokoju i zeszła na dół.
- Nie dotkniesz komputera do końca tygodnia. – oświadczył
Heartfilia.
- Za co? – zapytała rozkojarzona Lucy.
- Widocznie jeżeli sypiasz po szkole to świadczy to o tym
,że chodzisz późno spać i siedzisz przy komputerze. Zmień swoją postawę bo
inaczej ci zabiorę telefon. – powiedział zdenerwowany.
- Dobrze.. Jezu. – burknęła.
- ODZYWAJ SIĘ. A teraz usiądź ,wpieprzaj to i proszę iść się
wykąpać. – dodał ojciec.
- Jasne.. – nastolatka posłusznie usiadła i zaczęła jeść
swoją porcję.
Ściany w jadalni były beżowe. Na jednej ze ścian wisiał
obraz kwiatami o ciepłych barwach. Stół był ciemnych kolorów ,krzesła zaś były
białe. Na stole stały dwie orchidee. Na lewo od jadalni znajdują się drzwi na
taras.
Przy stole panowała cisza. Nikt nie miał ochoty się odzywać.
Jednym słowem „grobowa cisza”.
- Dziękuję.. – rzuciła brązowooka.
- Czy dykcji też muszę cię nauczyć? – wstał rozzłoszczony
mężczyzna przerywając jedzenie i podszedł do niej.
- Przestań Jude – skontrowała matka Jude’a.
- Mamo nie mieszaj się w NIE twoje sprawy – odpowiedział
blondyn rzucając matce jednoznaczne spojrzenie.
- Nie. – odpowiedziała przerażona Lucy.
- DO POKOJU MARSZ. – starszy Heartfilia odsunął krzesło wraz
z siedzącą na nim Lucy – Dziś nie będziesz już nic jadła. Jeżeli oceny będą złe
zakazuję ci jakichkolwiek imprez czy chłopaka. A na komputer masz karę do końca
tak jak wspomniałem. – dodał.
- ok. – powiedziała beznamiętnie po czym poszła do pokoju.
- Mógłbyś jej ulżyć tą karę. – warknęła staruszka.
- Czemu miałbym to zrobić? – zapytał rozjuszony.
- Nie mógłbyś się uspokoić. Daj jej odrobinę prywatności. A
ty bawisz się w tyranię, wiesz jakie to jest upierdliwe? Bardziej mnie wkurzasz
niż twój tata świętej pamięci który narzekał na korzonki. – zaznaczyła pani
Heartfilia.
- Mamo bez takich proszę. – westchnął zażenowany Jude.
- Jasne ,ale wiedz ,że to nastolatka a nie małe dziecko.
Prędzej czy później znajdzie kogoś i nie takie rzeczy jak ask będzie miała w
głowie. – oznajmiła.
Lucy w tym czasie siedziała pod drzwiami pokoju i
wsłuchiwała się w rozmowę dorosłych.
Pokój Lucy nie był duży. Na lewej ścianie wisiały półki,
stała szafa oraz stało łóżko z szafką nocną. Po prawo znajdowało się wejście na
mały balkon i biurko z komputerem. Ściany kolorowe beżowego, a wystrój pokoju
utrzymany w barwach zieleni, szarości i bieli.
- prostak – szepnęła do siebie dziewczyna.
Nagle zadzwonił telefon blondynki, dzwonił nieznany numer.
- Halo? – zapytała niepewnie.
- Cześć. – powiedział nieznajomy po drugiej stronie.
- etto..kto mówi? –
dodała.
- Hahaha, serio nie wiesz? – zadrwił obcy.
- Cana-Chan..? – spytała brązowooka.
- BRAWO! Ups, nie. Jestem facetem, e noo – zaśmiał się
tajemniczy obcy.
- Więc? – powiedziała znudzona.
- Powiem ci jeżeli zwabisz Canę na dach. – dodał ”niczyj”
głos.
- Ok, jutro? – rzekła Lucy.
- Nie, dzień przed imprezą. Szczegóły w piątek. Nie mów
nikomu ,że dzwoniłem inaczej zniszczę ci życie. Dobra nara bąku. – rozłączył
się.
- Hai.. – powiedziała do siebie i odłożyła telefon na
biurko.
Przez następną godzinę rozważała wszystkie możliwe
scenariusze i możliwości sprowadzenia jej na dach. Nie miała pojęcia po co ale
jeżeli to ważne chciała zaryzykować. Wszystko było dla niej dziwne,
niezrozumiałe.
Był już wieczór kiedy się szykowała do szkoły, nie miała
ochoty nawet iść do niej. Wiedziała ,że czeka ją jutro tyrania z Natsu i jego
humorkami. Jedynym powodem dla którego mogła tam jeszcze iść była Erza, Cana,
Levy i Gray. Najbardziej lubiła Gray’a, mogła się przyznać ,że nawet się jej
podoba. Uważała ,że jest bystry, inteligentny i miły.
Niedługo potem położyła się spać.
Była 6 rano a promienie słońca wchodziły przez okno
blondynki tym samym budząc ją. Usłyszała budzik, natychmiast go wyłączyła.
Przeciągnęła się, wstała i poszła do toalety. Wykonała najważniejsze czynności
i ubrała się w mundurek. Była dzisiaj uczesana w koka. Zeszła na dół.
- Dobry.. – powiedziała zaspana.
- Dzień dobry Lucyno. – odrzekł ojciec.
- Cześć wnusiu. – kobieta uśmiechnęła się.
- Ja idę już. – powiedziała na odchodne i po chwili poszła
na przedpokój założyć buty.
- Wróć OD RAZU PO szkole. – zaznaczył blondyn.
- Ok. – mruknęła nastolatka i wyszła z domu zarzucając torbę
na ramię.
Na tramwaj czekała piętnaście minut. Kiedy wysiadła na
dworcu zobaczyła Jellal’a i Erzę którzy byli do siebie przytuleni. Kąciki jej
ust wygięły się lekko w górę ukazując uśmiech. Nie chciała im przerywać. Do
szkoły doszła na skróty. Przy bramie stała Erza z rękoma skrzyżowanymi na
piersiach.
- Hej Lucy – uśmiechnęła się do niej.
- Cześć Erza. – odrzekła ziewająca Heartfilia.
- Jak tam? Wysypana? – zaśmiała się Scarlet.
- A wiesz co, miałam taki sobie dzień i tak jakoś nie mogłam
zasnąć. – odpowiedziała.
- Rozumiem – westchnęła Erza.
- Widziałam dzisiaj cię z Jellal’em jak się przytulaliście.
– szepnęła jej na ucho blondynka.
Erza zrobiła się cała czerwona.
- Niech to zostanie między nami! – zasugerowała ciemnooka
dziewczyna.
- Oki. – uśmiechnęła się promiennie.
Dziewczyny weszły do szatni i zmieniły buty. Po drodze
spotkali Gray’a.
- Cześć Lucy, Erza. – powiedział Fullbuster
- Hej. – powiedziały chórem.
- Bliźniaczki? Przypadek? Nie sądzę. – zaśmiał się Gray.
- Serio? Przypadek? Tak. – odparła blondynka.
- Co tam? – rzekła wesoła Erza.
- Nudyyyy, jutro się już chyba zrywam z matmy. – zaświadczył
kruczowłosy chłopak.
- Gray tak się nie robi. – skarciła go Heartfilia.
- Nie bój żaby Lucy. – puścił jej oczko – Ej Natsu chodź no
– zawołał chłopak.
- To może ja już pójdę – dodała Lucy.
- Nie. – zatrzymał ją ciemnooki.
- Co chcesz? – powiedział zapatrzony w telefon Dragneel.
- Chce ci się tak tracić energię i podchodzić do mnie? –
zaśmiał się ironicznie.
- Spierdalaj. – burknął znudzony Natsu.
- Idziesz na imprezę u Erzusi? – spytał ciekawy Gray.
- Raczej, Erza rezerwuję łóżko. – oświadczył różowo-włosy.
- Pewny jesteś? – zapytała zdziwiona Scarlet.
- Zejdź mi z oczu ohydny ryjku. Dobra idę zabrać woźnemu
klucze. – spojrzał kontem oka na Lucy i zadrwił z niej.
- Tylko się nie zesraj. – skontrowała blondynka.
- Masz tupet. – roześmiała się czerwono-włosa.
- Siewie, idziemy już? – spytała.
- Tak. – odpowiedział Fullbuster.
Pierwszą lekcją była matma. Na twarzach każdego pojawił się
grymas.
Do sali dochodziła kobieta, ubrana elegancko w skórzaną
spódnicę i niebieską mgiełkę (koszulę). Miała dziś pofalowane włosy, a na
nogach miała czarne koturny odkrywające palce.
- Kusi… - powiedział rozmarzony Laxus ,któremu ciekła ślinka
, nauczycielka go zdzieliła.
- Podrośnij to pogadamy. – uśmiechnęła się nauczycielka.
Profesor otworzyła drzwi a klasa o dziwo grzecznie weszła usiadła
na swoich miejscach. Jedynym wyjątkiem był Natsu ,który stal pod drzwiami w
geście protestu.
- Natsu usiądź z Lucy. – powiedziała spokojnie Wender.
- To niech założy papierową torbę na twarz, bo ja z tym
bydłem nie będę siedział. Jak pani to przeszkadza mogę wyjść. – oświadczył czarnooki.
- To wyjdź. – odpowiedziała stanowczo.
- Łaski bez. – burknął i wyszedł z sali.
- Zatem możemy kontynuować lekcję, otwórzcie podręczniki na
stronie piątej i zapiszcie temat podany w książce w zeszycie. – kobieta uspokoiła
się.
Resztę lekcji Lucy mogła spędzić w spokoju. Zadzwonił
dzwonek.
- Na jutro przygotujcie pojęcia związane z następnym
rozdziałem i możliwa będzie kartkówka w piątek już. Dziękuję i do zobaczenia jutro.
– wygłosiła psorka.
- Do widzenia – powiedziała klasa chórem i wyszła z sali.
Trwała 15 minutowa przerwa, a następną lekcją miał być w-f.
Sala gimnastyczna znajdowała się na parterze. Wystarczyło tylko zejść na sam
dół a drzwi na korytarz pomieszczenia był pod nosem.
- Współczuję ci Lucy! – do blondynki podeszła niziutka Levy
i złapała ją za ręce.
- Nie ma co współczuć. Serio? Mało mnie obchodzi ten
samochwał. – zaprzeczyła blondynka.
- Ale wiesz kto się tak zachowuje w liceum.. nie bluźni się
do dziewczyn. – zaznaczyła niebiesko-włosa.
- Mnie to nie przeszkadza.. słyszę gorsze rzeczy..-
posmutniała Lucy.
- Coś się dzieje? – zapytała z troską w głosie McGraden.
- Nie,nie! – skłamała zakłopotana brązowooka.
- Gdyby się coś działo mi możesz zawsze powiedzieć. –
orzekła zielonooka.
- Dziękuję.. – uśmiechnęła się.
Lucy wraz z Levy usiadły pod ścianą.
- Luuuuucka – rzuciła się na nią Cana.
- Natsuuuu – mruknęła czerwona Lisanna.
- Odsłoń. – machnęła ręką w geście aby Alberona się
odsunęła.
- już,już – brunetka odsunęła się i dosiadła się do
dziewczyn.
- Natsssuu nie tu ..proszę – mówiła roznegliżowana Lisanna.
Natsu składał delikatne pocałunki na jej gładkiej szyi a ona
ściskała jego umięśnione ramiona. Jej rozpięta koszula ukazywała skrawek
koronkowego perłowego stanika. Miał rozczochrane włosy i pomięte rękawy koszuli.
Lisanna patrzyła na niego jak na diabła który opętał ją.
- Mocne.. – powiedziała zafascynowana fioletowo-oka Cana.
Różowo-włosy spojrzał się w stronę siedzących dziewczyn gdy
zobaczył ,że Lucy na to patrzy natychmiast przestał całować Strauss.
- Ale żeś zadziałała tymi oczami. – oznajmiła roześmiana
Alberona.
- Coo? – zapytała zdekoncentrowana Hartfilia.
- MÓWIE ,ŻE NATSU JAK SIĘ NA CIEBIE SPOJRZAŁ TO GO CIARY
PRZESZŁY NIEEE I PODDSKOCZYŁ. – krzyknęła jej do ucha Cana.
- Samochwał? Aaa nudne. – odpowiedziała bez większego
zastanowienia Lucy.
Pod bramę podszedł jeden z nauczycieli wf-u i otworzył bramę
do przebieralni.
- Natsu czemu przestałeś? – spytała zdenerwowana Lisanna.
- Ten paszczur tu był i się gapił. Jeszcze by poszła siksa do
Makarov’a a ja bym ze szkoły wyleciał. – prychnął czarnooki.
- To weź ją udup ..niech wyleci ze szkoły. – zaproponowała biało-włosa.
- Tu się jebnij – Dragneel wskazał na czoło – już nam łózko
zaklepałem. – szepnął jej na ucho i chuchnął jej w nie.
- Aiii – pisnęła niebieskooka.
Cała klasa weszła do
przebieralni. Damska część do damskiej zaś męska do męskiej.
Hejka :D nie wierzę ,że napisałam czwarty rozdział..uf.
Masakra na dworze. 40 stopni…prawie. Afryka. No więc dodałam teraz opcje do
bycia obserwatorem bloga :3 jeżeli ktoś czyta moje wypociny to zapraszam do
przyłączenia się XD Rozdział napisany szybko w jeden dzień. Pamiętajcie krytyka
mile widziana! Dzięki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)