sobota, 3 sierpnia 2013

2.Przedstawienie czas zacząć!



Lucy czekając na ojca usiadła na ławeczce która była morka jednak nie przeszkadzało jej to by usiąść i tak była cała przemoczona od deszczu. Deszcz nie ustawał już od dobrych dwóch godzin. Dziewczyna sięgnęła do torby bo słuchawki by zagłuszyć nadchodzące pioruny. Bała się ich od dzieciństwa. Uważała ,że to działo się przez złych ludzi. Najbardziej za to obwiniała ojca. Nigdy za specjalnie nie mieli dobrych stosunków i relacji. Zawsze się kłócili chociażby o buty ubrudzone w błocie. Przyzwyczaiła się do faktu ,że jej ojciec to tyran. Jedyną przyjaciółką jaką ma jest matka Heartfili, Layla Heartfilia. Z nią może robić wszystko. Nawet w kwestii chłopców czy bielizny się dogadują. Teraz Lucy mieszka sama z ojcem ,ponieważ kobieta wyjechała za granicę pracować jako adwokat.
- Gówniaro co ty robisz? Jesteś cała mokra i wyjmij z uszu to ustrojstwo! - Jude nakrzyczał na przerażoną i zamyśloną nastolatkę.
- T-TAK! – Wykrzyczała i wstała prędko z ławki po czym wsiadła do czarnego auta.
- Więc? Jak mi wytłumaczysz swoją postawę wobec mnie? – zapytał gniewnie Heartfilia.
- Przepraszam.. ja po prostu.. – brązowooka się rozkleiła i odwróciła się w stronę okna.
- Już nie ważne.. – Mężczyzna ochłonął i przytulił córkę w ramach przeprosin.
- Oki..- odwzajemniła gest.
Gdy dojechali na miejsce, zatrzymali się aby ktoś otworzył bramę. Lucy pochodziła z bogatej rodziny. Mieszkała w willi z basenem. Taka willa jest marzeniem wielu osób jednak nie każdego stać na luksus w dzisiejszych czasach gdzie bezrobocie sięga zenitu. Jest to duża willa. Pomalowana na biało, posiada dwa piętra wraz balkonem. Duże okna. Taras i ogródek. Tak się przedstawiał dom Heartfili.
Do bramy podeszła starsza kobieta, była ubrana w beżową sukienkę i turkusowy sweterek. Poruszała się przy pomocy laski. Nacisnęła guzik by otworzyć bramę i kaszlnęła. Gdy mężczyzna wjechał na posiadłość zostawił samochód w garażu i wszedł do domu a Lucy podeszła do staruszki.
- Cześć babciu, jak zdrowie? – zapytała troskliwie i przytuliła ją.
- Witaj, Lucuś.. a wiesz nogi mnie bolą i bolą – oznajmiła i pogłaskała wnuczkę.
- Może ci jakoś pomóc? – wyprostowała się i spojrzała na kobietę.
- Nie i idź się przebierz bo Jude ci nie wybaczy jak się przeziębisz – Babcia puściła jej oczko i zaśmiała się po cichutku.
- A ty babciu? Marsz się przebrać bo zaraz zaczniesz kichać! – Blondynka odpowiedziała lekko poirytowana i nadymała policzki.
- Tak wnusiu.. – Starsza Heartfilla udała się do swojego pokoju.
Lucy udała się do pralni by wysuszyć ubrania na jutro. Gdy już zdjęła przemoczone ubrania powiesiła je na sznurku a potem udała się do swojego pokoju. Przebrała się w luźne ubrania i przyszykowała się do szkoły.
- To już jutro? – pomyślała i popatrzyła w kalendarz.
Był już wieczór a Lucy o tej porze zazwyczaj miała zwyczaj poleniuchować. Nie zwlekając ani chwili włączyła komputer i zalogowała się na Facebook’a. Miała 10 nowych zaproszeń do znajomych, jedną wiadomość i 4 powiadomienia. Zwykle nie widywała tak sporych liczb na swoim fejsie. Ucieszyła się ,że ma taką klasę nawet jeżeli jej nie zna. Najbardziej była ciekawa wiadomości z czatu. Była ona od Erzy.
*Czat:
Erza:
- Hejka Lucy, mam nadzieję ,że cię nie złapało żadne przeziębienie.. a musiałaś się tak wyczekać D:
Lucy:
- Nie nie wszystko ok :) ale dzięki ,że myślisz o mnie. Jak tam?
Po przeglądnięciu fejsa brązowooka sprawdziła inne portale społecznościowe.
- Lucy kolacja! – Ojciec Heartfili krzyknął głośno.
- Już – Lucy wyłączyła prędko komputer i zeszła na dół gdzie czekał na nią szwedzki stół.
- Ohh.. Tato ekhem a kto tyle zje? – zapytała załamana
- Dzisiaj przychodzi ważny klient więc weź sobie co chcesz i pędź na górę – Ojciec gestem pomachał ręką córce by ja wyprosić.
Ta migiem wzięła dwie kanapki i pobiegła na górę. Gdy weszła do pokoju usiadła na łóżku i zjadła kanapki a potem położyła się do snu.
Dźwięk budzika rozległ się po pokoju, była godzina 6:00. Lucy jak oparzona wstała z łóżka i prędko poszła do toalety. Wzięła prysznic, umyła zęby i ubrała mundurek. Później zeszła na dół zjeść grzanki i wypić herbatę.
- O-ohayo..- powiedziała po cichutku.
- Dobry..- odrzekł jej Jude który był teraz zajęty swoim smartphone i piciem kawy.
Gdy zjadła umyła naczynia i założyła buty, marynarkę i zarzuciła torbę na ramię.
- Wychodzę – krzyknęła na odchodne i zamknęła za sobą drzwi.
- Uważaj na siebie! – krzyknął starszy Heartfilia po czym spojrzał na zegarek i sam za chwile się zebrał do wyjścia.
Do szkoły blondynka miała 20 minut dlatego korzystała z miejskiego tramwaju. Musiała przejechać sześć przystanków a na siódmym wysiadała. Od przystanku musiała jedynie przejść przez ulicę i już znajdowała się pod szkołą. Kolejny dzień szkoły. Lekcje rozpoczynały się od Fizyki i Astronomii które prowadziła Mavis Vermillion. Gdy Lucy do szkolnej bramy zaczepił ją Laxus.
- Cześć owieczko – westchnął młody Dreyar.
- O-ohayo..jaka owieczka? – zapytała zażenowana nastolatka.
- Auć, Lucy ranisz mnie.. – odrzekł ironicznie.
- Wybacz, spieszę się na lekcje – brązowooka pomachała mu i pobiegła do szatni zmienić buty.
- Tylko się nie zgub! – dodał i sam po chwili wszedł do szatni.
Było za piętnaście ósma. Gdy założyła buty po szkole zauważyła ,że czeka już na nią Erza, Levy i Cana.
- Lucy, Lucy!  - McGarden gestem pomachała ręką aby podeszłą do nich.
- Hejka – Heartfilia uśmiechnęła się  i przywitała się z koleżankami.
- A więc Lucy,to jest Cana. Cana to jest Lucy – dodała Scarlett i odwzjemniła uśmiech.
- Miło mi cię poznać, Cano. – Dziewczyna podała jej dłoń.
- Mi ciebie też, Lucuś – Alberona uścisnęła jej dłoń i wzięła jej ramię pod rękę. 
- C-cana? Gdzie idziemy? – zapytała niepewnie.
- Mmmmm zobaczysz. – Alberona uśmiechnęła się cwaniacko i zacięgnęła ją na dach.
- A-ale zaraz są lekcje! – zaznaczyła Lucy.
- Mamy 10 minut, spokojnie..luzik nie. – Brązowowłosa otworzyła wsuwką drzwi od wejścia na dach i popchnęła koleżankę w stronę drzwi.
Dach był ogromny. Można było stąd dojrzeć wszystko. Była to jedna wielka panorama na miasto ,ponieważ szkoła znajdowała się na końcu Magnolii.
- To ja lece ,będę za pięć minut – dodała brązowooka po czym zniknęła migiem za drzwiami.
- J-jak to?! – Krzyknęła i obejrzała się wokół siebie. Musiała przyznać ,że widok był świetny. Przez chwilę poczuła się beztrosko jak dziecko. Czuła powiew wiatru we włosach.
- Ej, co ty tu robisz? – zapytał pewien czarnooki młodzieniec.
- J-ja?! – gdy usłyszała jego głos natychmiast podskoczyła.
- Tak, jezu. – zezłoszczony kopnął w drzwi i nie wiedząc ,że Cana stoi za nimi uderzył ją. - O, sorki. – powiedział jak gdyby nigdy nic Dragneel.
- POLICZYMY SIĘ. – Cana pokazała mu środkowy palec.
- Noo – zaczął się śmiać.
- Canaaa! Wszystko w porządku? – Lucy podbiegła do niej.
- Taak, noł problemo! – posłała jej promienny uśmiech. – Ej chodź my na lekcje – zasugerowała Alberona.
W pośpiechu biegły przez długi korytarz na trzecim piętrze, nie zważając na innych uczniów. Udało im się dotrzeć na czas. Właśnie wybił dzwonek a nauczycielka jeszcze szła do sali. Lucy usiadła dzisiaj z Levy.  Sala od biologii była spora, ściany zielone, okna z parapetem a na nich roślinki. W rogu Sali stał szkielet anatomii człowieka ,gdzie indziej wypchane zwierzęta. Do sali weszła nauczycielka biologii. Nazywała się Mavis Vermillion.
- Dzieeeeeeeń Doooobry – powiedziała klasa chórem.
- Witajcie! – nauczycielka odrzekła z wielkim uśmiechem na twarzy.
Nauczycielka była drobniutką blondynką o zielonych oczach. Ubrana była w abstrakcyjną sukienkę.
- Jak minęły wam wakacje? – zapytała po czym wyciągnęła dziennik aby sprawdzić obecność.
- Dobrzeee – odpowiedzieli ponownie.
- Rozumiem – Kobieta przytaknęła głową i sprawdziła obecność.
Kolejne 20 minut spędzili na sprawach organizacyjnych.
- Sensei, zauważyła pani ,że nie ma Natsu ani Lisanny? – oznajmiła zmartwiona Mirajane.
- Ojjj… - nagle z jej głowy „uszła para” - Co ja mam zrobić?! beueebeuee – po chwili rozpłakała się.
- Mogę pójść sprawdzić – dodała Erza.
- Pewnie znów są w schowku – szepnął Fullbuster.
- Gdybyś mogła byłabym dozgonnie wdzięczna – odparła.
Czerwono-włosa  wyszła z Sali i rozejrzała się po korytarzu po czym sprawdziła toalety. Nie mogła nigdzie ich znaleźć. Został jej do sprawdzenia schowek woźnego na parterze. Gdy była blisko celu słyszała głosy. Był to głos Natsu i Lisanny. Weszła bez zapukania.
- Do dyrektora – powiedziała chłodnym głosem ciemnooka.
Młodsza Strauss i Dragneel leżeli w dość krępującej pozie. On leżał na niej i podgryzał jej uszy. Była roznegliżowana, koszula rozpięta a włosy potargane. Tuliła się do jego torsu. Scena niczym z filmu.
- Ja pierdole – Czarnooki wstał poprawił wygląd i pociągnął za rękę niebieskooką.
- Delikatniej. – Białowłosa wstała i zarzuciła ramię na torbę.
- Dama dworu – burknął po czym spojrzał na wściekłą Scarlett.
- A tobie co? Pierwszy dzień i dajesz taki popis. Pohamował byś się czasami. – oznajmiła.
- Daj mi spokój – przewrócił oczami i po chwili wyjął telefon z kieszeni.
- Ok. – odpowiedziała i odwróciła się w stronę Lisanny.
- Już – skontrowała naburmuszona Strauss.
Gdy się uspokoili Scarlett zaprowadziła dwoje nastolatków do sali. Nie była zdziwiona widokiem sprzed paru minut. Czasami uważała go ordynarnego gbura ,a czasami za przyjaciela. Mieli dość skomplikowane relacje.
- Mavis-Sensei mam już nasze gołąbki. – Erza puściła oczko klasie i usiadła na swoim miejscu.
W tym momencie spojrzenia wszystkich skierowano na tę dwójkę.
- Natsu, Lisanno..czy macie mi coś do powiedzenia? – zapytała zmartwiona profesor.
- Było grubo – stwierdził różowo-włosy i zaczął się śmiać.
Cała klasa wybuchła śmiechem oprócz Lucy. Nie widziała nic w tym zabawnego. Natsu ją obrzydzał. Nie lubiła go już od pierwszego razu kiedy go widziała.
- I Natsu robił sobie dobrze. – dodała rozbawiona do łez Lisanna.
Nagle do Sali wszedł dyrektor, cała klasa zamarła w bezruchu.
- Natsu Dragneel do mnie! – krzyknął mężczyzna.
- Aaa,ok. – zarzucił torbę na ramię i w obawie ,że nauczyciel zabierze mu telefon zostawił go na ławce Cany.
- Szybciej gnojku – Dyrektor pociągnął go za rękę i trzasnął drzwiami.
Zadzwonił dzwonek , klasa jak bydle wybiegła z Sali zanim Sensei zdążyła coś powiedzieć.
- Więc.. halo jest tu ktoś? – zapytała zakłopotana kobieta. – Proszę nie zostawiać mnie!! – zrozpaczona wybiegła z sali.
Tak skończyła się pierwsza lekcja. Niezbyt udana i na dodatek taka szalona. Lucy była zaskoczona ,że już pierwszy dzień, pierwsza lekcja a tu dyrektor spada jak grom z nieba.
- Luccccyy mamy telefon Natsu! Misję revenge czas zacząć – krzyknęła wesoła Cana.
I tak drugi rozdział się skończył, jest on dosyć długi.. Mam nadzieję ,że nie wypadliście z rytmu. Starałam się trochę urozmaicić to coś w opisy. Zbyt przesadnie moim zdaniem. Nadal się uczę pisać ale to ..porażka. Kurde już 4 sierpnia ;_____; ale tan czas szybko leci. Dzięki i pozdrawiam!

8 komentarzy:

  1. Ogólnie to jest o wiele lepiej! I czy przesadne opisy? Nie powiedziałabym.. no może tylko raz, o tym ile przystanków jechała tramwajem xD.
    Jesteś jedyną, której się udało bym nie polubiła Natsu. I jeszcze Lisanna! Awgrrrrr :[ Aż się nie spodziewałam, że mnie to tak wkurzy ^.^
    Tak jak czytałam, to w sumie Jude nie jest aż taki zły. Niby tyran, nie ma dla córki czasu, trzyma ją krótko a dyscyplina widać u niego na pierwszym miejscu, ale gdy potrzeba to i nawet ją przytuli, odpuści.
    I era facebooka, rozbawiło mnie to i nigdzie jeszcze nie widziałam wzmianki o fb, ale nawet fajne to było ^.^ (A i tu też chyba tak dokładny opis był zbędny np. wystarczyło napisać że dostała tyle powiadomień i zaproszeń jak nigdy, że ją to zdziwiło, takie wyliczanie wszystkiego chyba nie jest dobrym pomysłem :3)
    Akcja na dachu nieziemska, ma Cana swoje za te numery :D Tylko ciekawe czemu chciała za te 5 min zamknąć tam Lucy...
    O Natsu i Lisannie już nic więcej nie napisze, niepochamowane zboki :P Ale w sumie ciekawe, czy to jakiś związek czy poprostu się tak "bawią" ze sobą. Umilają sobie wzajemnie czas xD
    I teraz czas na zemste - dziewczyny mają telefon Natsu! Ojj ciekawe co tam jest, a jest napewno sporo, bo w końcu ciągle na nim "siedzi".
    ...
    Nie miałam pojęcia, że tak to mnie wkręci. I serio, w porównaniu z pierwszym rozdziałem... Jestem baaardzo pozytywnie zaskoczona! Oby tak dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Na coś z tym tatusiem tu przekombinowałam XD TRAMWAJEEE SĄ FAJNE :C:C Ale Jude jak się dowie co się działo w szkole pewnie..rozpęta wojnę XD nie polubiłaś? no ja też nie ..nawet nie miałam w planach takich scen opisywać..ale od czego ma się wyobraźnię :P Dziękuję <3
    Pozdrawiam! x

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha nie tylko ty tak masz, że podczas pisania nagle coś do głowy przychodzą - takie sytuacje na spontanie są najlepsze :D I nie polubiłam... Inaczej, wciąż wierze, że się landryna opamięta, ale delikatnie mówiąc za dużym łobuzek póki co jest ^.^ Ale to nie jest złe ;)
      Weny na kolejne rozdziały ! :D

      Usuń
  3. Ohayo~ :D
    A więc twój blog jest tak...tak...tak...
    ZAJEBISTY że aż nie wiem co napisać *.*
    Meeeega mi się podoba, wszystko!!!
    Lucy- jeeeej <3
    Natsu- rany, nie wierze że to pisze ale... gbur jeden !!
    Lisanna- . . . nie lubię suki ^.^ Lecz to mam od początku...
    Więc nie przejmuj się że to twoja wina (ale mnie w tym utwierdziłaś)
    Podoba mi się jak piszesz :D
    Nie wiem czy zauważyłaś, lecz idealnie oddajesz dana chwile !
    O rajusiu, już chcę następną notkę !!
    Dodatkowy plus jest taki iż lubisz pisać zbereźne rzeczy moja droga :D
    (WITAJ MOJA BRATNIA DUSZO >.<)
    Mam nadzieje iż wytrzymasz moja zrypaną psychikę bo mam zamiar wpadać tu częściej. :3
    Gihihihhi.... mogę się założyć (mimo iż cię nie znam jeszcze tak dobrze) że będzie tu trochę bardziej... gorąco :D
    Radujmy się, kolejny genialny blog
    (Dodatkowo autorka lubi pisać ciekawe rzeczy)
    >.<

    Pozdrawiam i czekam cierpliwie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aw dzięki <3 na serio? Bardzooooo mi miło :) same pozytywy mi napisałaś :o Wytrzymam,wytrzymam! No lubię <3 zboczusie takie :D
      Pozdrawiam <3

      Usuń
  4. Super rozdział.
    Dzisiaj krótko bo muszę jeszcze skoczyć do księgarni
    Do napisania

    OdpowiedzUsuń
  5. AAAAAAAAAAAAAAAAAAAA ja się zabiję Natsu Lisanna ,co?????
    Natsu Lisanna ,wdech wydech .
    Ego :uspokój się wdech wydech i jeszcze rraz wdech .
    Ma ktoś katanę lub coś ostrego ??
    Ego : przesadzasz ( uderza ją w głowę )
    Ego :Ayomii hmmmm jest chwilowo nie dostępna :D więc ja wyrażę swoją opinię na temat rozdzialiku :) .Jest zarąbisty:) !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hahahaha!! Owieczka :). Ale mi się to spodobało :P. I jeszcze Natsu jako gbur :). Rany, ale mi się podoba taki niegrzeczny chłopczyk :).

    OdpowiedzUsuń